Obracając w palcach leciwy, ale ciągle przydatny nóż, Maciej Wenanty Domagała przypomina sobie jak cięli nim lenteks. Wtedy zamiast rozłożystego gmachu Miejskiej Szkoły Artystycznej stał tu niepozorny budyneczek, który przejęli po osiedlowym klubie. To był szczyt ich marzeń, a Domagała nie przypuszczał, że 34 lata zlecą jak z bicza strzelił