Tam gdzie wiszą plakaty wyborcze, toczy się zajadła i bezwzględna walka. Plakaty są niszczone, a na ich miejsce trafiają następne. Kandydatom najwyraźniej wydaje się, że wyborcy to stado półgłówków, którym wciąż trzeba pokazywać swoje nazwisko i buźkę, bo inaczej niczego nie zapamiętają i na pewno zagłosują na kogoś innego