No i tak niespodziewanie mamy prawie koniec karnawału. Jeszcze w czwartek najemy się pączków, w sobotę zabawimy na ostatnim balu i … czas się umartwiać. Ale to nie będą tygodnie (aż siedem) wyjęte z życiorysu, bo przecież prócz postu toczy się normalne życie. A ono nie znosi próżni, szczególnie uczuciowej