StanisławówStanisławów sesyjny

Każdy, kto bywa na posiedzeniach rady gminy Stanisławów, wie, czym one się kończą. Wolne wnioski to okazja do wyżalenia się na władze, a powodów nie brakuje, choć nie zawsze zawinili obecnie rządzący. Podczas listopadowej sesji także nie zabrakło pytań, którym towarzyszyły emocje...

Fale żalów

Seria pytań zaczęła się jednak spokojnie, bo głos zabrał radny powiatowy Leonard Zdanowicz. Na początku odpowiedział on na uwagi, które wpłynęły do niego,a dotyczyły głównie sytuacji mińskiego szpitala. Po uspokojeniu mieszkańców gminy, że wszystko idzie w dobrym kierunku, zwrócił się do wójta Sulewskiego. Również podnosząc temat służby zdrowia. A konkretnie remontu ośrodka w Stanisławowie, który chyba trwa już za długo. Niedługo minie już rok od rozpoczęcia prac, a ich końca nie widać. Zdanowicz dopytał też o stopień zaawansowania działań związanych z budową przedszkola – czy styczniowy termin wykonania projektu zostanie dotrzymany.
Przewodnicząca Elżbieta Król uspokajała, że prace związane z planami przedszkola są już daleko posunięte. Podczas spotkania 20 listopada z architektem radni omówili szczegółowe kwestie, więc inwestycja nie jest zagrożona. Odnośnie ośrodka zdrowia w podobnym tonie wypowiadał się wójt, który zaznaczył, że nie ma przerw w świadczeniu usług. Natomiast firma Centrum, która z własnych środków modernizuje przychodnię, zbliża się do końca prac.

Pełną listę spraw do poruszenia przyniósł natomiast mieszkaniec Wólki Czarnińskiej. Prowadzi on gospodarstwo warzywno-rolne, ale przez indolencję urzędników został narażony na straty. Nie jest bowiem w stanie dojechać do swojego pola po drodze, która została swego czasu zniszczona przez wykonujących linię elektroenergetyczną.
Dodajmy, że temat uszkodzonych przez tego inwestora dróg pojawiał się już podczas sesji wielokrotnie. Tym razem radni również obwinili wójta, który nie dopilnował, by drogi zostały doprowadzone do odpowiedniego stanu. Teraz więc niech postara się o załatwienie tej sprawy środkami gminnymi, a najlepiej objedzie cały teren i sprawdzi, gdzie potrzebna jest interwencja, bo takich miejsc jest sporo – przekonywał radny Ochman. Rolnik żalił się, że gminni urzędnicy, owszem – byli, ale stwierdzili, że nic nie mogą zrobić. Problem jest nawet z drogami, które formalnie zostały już poprawione, czego przykład mamy w Sokólu.

Na temacie drogowym jednak się nie skończyło. Dostało się po równo wójtowi, radnym i innym pracownikom gminnych instytucji. Że nie potrafili załatwić sprawy dworu  w Stanisławowie, że nie powstał kompleks wypoczynkowy w Rządzy, że warzywa dla dzieci w szkołach powinny być kupowane od lokalnych rolników, że wydają miliony na  remont urzędu. Jak widać, są to sprawy nierzadko sięgające wielu lat wstecz, a winni są zarówno rządzący obecnie jak i poprzednio.

Wśród mieszkańców gminy Stanisławów jest wielu przeciwników i zwolenników obecnych władz. Dzieli ich wiele, ale wydaje się, że łączy ich jedna sprawa.  Wszyscy mają swoje powody, by być niezadowolonym z tego, co dzieje się w gminie.

Numer: 47 (1051) 2017   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *