MazowszeMazowsze etnoregionów

Jeszcze do niedawna niewielu z nich wiedziało, że są Łurzycokami, ale wystarczyła odrobina inspiracji, by obudziła się w nich krew przodków. Teraz mają własne święta i  festiwale, na które zjeżdżają się ludzie z całej Polski a nawet świata. O czym mowa? O Urzeczu, czyli regionie położonym nad Wisłą, którego tradycje wskrzesza Łukasz M.   Stanaszek, o czym zresztą opowiadał podczas spotkania w bibliotece gminnej w Kołbieli

Urzecze tradycji

Na pewno wielu z czytających nigdy nie słyszało o Urzeczu. Nie ma w tym nic dziwnego, bo ponownego odkrycia tego mikroregionu etnograficznego dokonał antropolog dr Łukasz Maurycy Stanaszek w roku 2012 wydając obszerną książkę pt. Nadwiślańskie Urzecze. Sam jest rodowitym Łurzycokiem, jak gwarowo o sobie mówią mieszkańcy tych okolic.
A gdzie jest położone Urzecze? Najprościej biorąc stanowi ono pas ziemi po obu stronach Wisły, ciągnący się około 40 km w górę rzeki począwszy od Warszawy. Inaczej  mówiąc, od ujść Pilicy i Wilgi do okolic stołecznych Siekierek i Saskiej Kępy, a wśród obecnie ważnych miejscowości położonych na Urzeczu można wymienić choćby Otwock czy Górę Kalwarię. Wynika to z prostego faktu, iż region ten stanowił zaplecze gospodarcze stolicy, więc Urzeczanie musieli być w stanie każdego dnia dostarczyć swoje towary na warszawski rynek, a najlepszą ku temu metodą był spław Wisłą. Dlatego po jej wodach od czasu, gdy Warszawa zaczęła się gwałtownie rozwijać, codziennością stał się widok wielu łodzi, które pływały w górę i dół rzeki.
Tryb życia w ciągłym kontakcie z największą rzeką Polski ukształtował tych ludzi w specyficzny, odrębny sposób. Zajmowali się handlem, orylstwem, czyli spławem rzecznym, a także rybołówstwem. W kształtowaniu się odrębności Urzecza mieli swój udział tzw. Olędrzy, czyli osadnicy – często Niemcy, a także zgermanizowani Polacy – których specjalnością było gospodarowanie na obszarach nadrzecznych, zalewowych. To oni przynieśli określony typ budownictwa, a także wiele przydatnych udogodnień w życiu mieszkańców nadwiślańskich brzegów. Pojawiły się groble, trytwy, czyli wyniesione drogi, jazy, na szeroką skalę sadzono wierzby, z których także powstawały wikliniarskie dzieła.
Pomimo pewnej odrębności Urzeczanie nie żyli w odosobnieniu. Utrzymywali szerokie kontakty z sąsiednimi obszarami. Po prawej stronie Wisły są to Polesianie, czyli przede wszystkim mieszkańcy gmin Kołbiel, Osieck czy Wiązowna, ale także części powiatu mińskiego. Gość kołbielskiej biblioteki cytował nawet piosenki i rymowanki, które mieszkańcy obydwu regionów układali o sobie nawzajem. Stąd wiemy, że lepiej na Łurzycu na wirzbie, niż na Polesiu w izbie…, co odnosi się do ciągłego zalewania obszaru Urzecza. Co ciekawe, druga strona ma zupełnie odwrotne przysłowie, ale świadczy to przede wszystkim o wzajemnej zażyłości.
Kołbielszczyzna jest poznana dobrze, ale sąsiednie Urzecze ciągle jeszcze jest na etapie odrodzenia. Proces ten jest jednak bardzo gwałtowny. Od 2012 roku powstało wiele grup odtwarzających dawne życie i zwyczaje. Są zespoły śpiewacze, a także grupy rekonstrukcyjne.
Mają już także swoje imprezy, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Do największych należy majowy Flis Festiwal na Urzeczu w Gassach, który łączy i prezentuje kultury nadrzeczne z całej Polski. Równie ciekawe są Zielone Świątki na Urzeczu, które obchodzone są oczywiście na wodzie, a w kolejnych miejscowościach na
wiślanej trasie organizowane są liczne atrakcje.
Okazuje się, że w bliskim powiecie otwockim możemy odnaleźć bogaty i skrzący się kulturowo świat, o którego istnieniu nawet nie mieliśmy pojęcia. Warto poznać bliżej  mazowieckich Łurzycoków...

Numer: 12 (1016) 2017   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *