DobreDobre oświatowe

Sprawa kontrowersyjnego zarządzenia, jakie wójt gminy Dobre wydał dla dyrektorów szkół, nie miała być podejmowana na marcowej sesji rady gminy. Stało się jednak inaczej za sprawą radnych Laskowskiego i Zapertego. Pierwszy w swoim imieniu, a drugi w imieniu rodziców uczniów placówki w Dropiu pytał, czy to prawda, że wójt nakazał łączenie klas w szkołach

Opór łączony

Chodzi o zarządzenie, które do dyrektorów trafiło zaraz przed wielkanocnymi świętami. Do czwartkowej sesji zrobiło się już o sprawie głośno, a rodzice zaniepokojeni tym, iż wójt nakazał łączenie małych klas, zaczęli robić szum wokół całej sprawy, sięgający nawet biur poselskich. Jednak na posiedzeniu rady gminy ani nauczyciele, ani rodzice się nie zjawili. Część z nich jedynie poinformowała radnego Zapertego, aby ten wypytał wójta o tę kwestię. Swoje wątpliwości zgłaszał też radny Laskowski, prosząc o udostępnienie treści zarządzenia.

Do wyjaśniania całej sprawy zabrał się wicewójt Chmielewski. – To są wskazówki, a jak postąpią dyrektorzy, to już należy do ich kompetencji. W tej chwili w Mlęcinie mamy klasy łączone, być może mało liczne klasy w Dropiu też trzeba będzie połączyć. To zależy od dyrektora – mówił. Wójt Gałązka powtórzył zdanie swego zastępcy, dodając, że zarządzenie skierowane jest do dyrektorów i to z nimi będzie omawiał pracę w nowym roku szkolnym. Dlatego dokument może udostępnić, ale po konsultacji z prawnikiem. Jest też rozczarowany ciągłym oporem – Jeszcze nie dostaliśmy od dyrektorów żadnych informacji, a już wszyscy robią aferę na całą Polskę. Cokolwiek chcemy zrobić, spotyka się to z wielkim sprzeciwem – mówił podniesionym głosem.

Laskowski, który jest nauczycielem w szkole w Dobrem, odniósł zarządzenie dyrektora do siebie. Stwierdził, że ubędzie mu godzin, ale nie tylko. Przyznał się, że zna treść zmian. Jedną z nich jest to, że klasy do 24 uczniów nie muszą być dzielone na grupy. Jako nauczyciel informatyki wyjaśnił, że w lokalnych warunkach będzie się to kłócić z aktem wyższego rzędu, czyli rozporządzeniem MEN, że każdy uczeń ma zajmować stanowisko przy komputerze. Zwrócił tym uwagę, iż zarządzenie wójta nie jest przemyślane.

Radna Wadas zastanawiała się natomiast, gdzie narodził się opór wobec pomysłów wójta. Na pewno nie w Mlęcinie, bo stamtąd żadnych sygnałów nie dostała. Zresztą funkcjonują tam już klasy łączone, a mimo to szkoła ma najlepsze wyniki spośród gminnych placówek. Jednak jest przeciwna takiemu rozwiązaniu, dopuszczając jedynie wspólne zajęcia np. wf-u czy muzyki. Zwróciła też uwagę na najważniejszą rzecz – jeżeli alternatywą ma być zamykanie szkół, to trzeba wybrać mniejsze zło. Według niej będą to właśnie klasy łączone.

Sesyjną dyskusję zakończył wójt Gałązka. – Jestem za utrzymaniem tych szkół, chociaż kosztuje nas to dużo. Łącząc niektóre przedmioty szukamy oszczędności. Miałem nadzieję, że spotkam się ze zrozumieniem dyrektorów, ale zanim jeszcze zaczęliśmy pracować, już zrobił się szum – mówił, dodając, że w ustalaniu pracy w nowym roku szkolnym postara się być elastyczny, ale oszczędności muszą się znaleźć.

W zdaniu, że cokolwiek zrobi wójt Gałązka, spotka się to z oporem, jest sporo racji. Zwłaszcza jeśli dotyczy to gminnej oświaty. Na razie jednak dyrektorzy i nauczyciele liczą na zadeklarowaną elastyczność władz. Niedługo przekonamy się, jak daleko ona sięga i czy tandem Gałązka- Chmielewski nie dojdzie w końcu do oczywistej konstatacji, że wszystkich klas i tak nie połączą.

Numer: 15 (966) 2016   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *