W Latowiczu podsumowują wyniki oświatowe gminnych szkół. Ale na tym się nie kończy, bo pojawiają się radykalne wnioski, a pomysłów na poprawienie stanu szkolnictwa jest wiele. Nie wszystkie muszą się spodobać nauczycielom, ale przecież to nie oni są tutaj najważniejsi, dlatego dyrektorzy oraz wójt dla dobra dzieci byliby w stanie podjąć najbardziej zdecydowane działania. Ale nie na wszystko pozwala prawo...
Karta na kłopoty
W gminie Latowicz funkcjonują dwa zespoły szkół. Latowickim zarządza Wiesława Kosobudzka, zaś położonym w Wielgolesie oraz jego filią w Dębem Wielkim Małym zawiaduje Roma Piłatkowska. Obie dyrektorki są tylko połowicznie zadowolone z wyników egzaminów. W ZS w Latowiczu dobrze spisali się gimnazjaliści, zaś uczniowie podstawówki wypadli poniżej oczekiwań. Natomiast w Wielgolesie było odwrotnie.
Przyczyny takiego stanu rzeczy prezentują się ciekawie. Piłatkowska stwierdziła, że w minionym roku mieli najgorszy wynik w historii gimnazjum, czyli średnią 51. Dlaczego tak się stało? Po prostu gimnazjum kończyła słaba klasa, a dodatkowo nauczyciele matematyki i chemii poszli na urlop, zaś ich zastępcy nie potrafili przygotować uczniów w odpowiedni sposób.
W Latowiczu także kuleje matematyka. Kosobudzka miała nawet spięcie na tym tle z matematyczką, która w efekcie odeszła na emeryturę, a zastąpiła ją nowa nauczycielka, która ma poprawić jakość nauczania w podstawówce. Zaś dobry wynik gimnazjalny miał być efektem zastępstwa, ponieważ matematyczka, która czasowo pojawiła się w szkole, potrafiła lepiej przygotować do egzaminu niż etatowy pracownik.
Wszyscy bez trudu zdiagnozowali problem. Są to nauczyciele, którzy nie przykładają sięnależycie do swojej pracy, a czasami nawet w ogóle nie nadają się do prowadzenia zajęć z dziećmi i młodzieżą. Narzekały na to dyrektorki i wójt Świątek- Górski, który dodał też, że tylko słabi nauczyciele zasłaniają się Kartą Nauczyciela, ponieważ dobrych nikt nie będzie się pozbywał. Zwolnienie takiego pracownika jest niezwykle trudne, o czym zaświadczały obie dyrektorki. A mają one takie osoby, których chętnie by się pozbyły. Dlatego wobec ograniczonej polityki kadrowej wysyłają one często swoich podwładnych na kursy, szkolenia czy studia podyplomowe, które mają zwiększyć ich kompetencje.
Wójt w pełni zgodził się ze swoimi przedmówczyniami. Według niego droga awansu zawodowego nauczyciela w pewnym momencie przestaje motywować do pracy. Możliwość szybkiego osiągnięcia stopnia nauczyciela dyplomowanego sprawia, że nie mogąc już awansować, ani więcej zarobić taki belfer traci zapał do tego, co robi. – Trzeba więc znowelizować Kartę Nauczyciela – mówił wójt. Ale tutaj władze gminy nie mają już nic do powiedzenia.
Okazuje się, że w Latowiczu potrafią podjąć poważną dyskusję o oświacie. Nie poprzestają na zapewnieniach, że w przyszłym roku na pewno będzie lepiej, ale szukają rzeczywistych przyczyn niepowodzeń. Na słowach się jednak tylko skończy, bo prawo nie daje dużego pola do walki z kiepskimi nauczycielami.
Numer: 43 (942) 2015 Autor: Łukasz Kuć
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ