Każda gmina chce mieć możliwość przyciągania na swój teren przedsiębiorców. Jednak, aby umożliwić zakładanie nowych przedsiębiorstw, potrzebne jest wydzielenie specjalnej strefy ekonomicznej. Zazwyczaj wiąże się to z pewnymi niewygodami dla okolicznych mieszkańców, ale ewentualne zyski, które mają wpływać do kasy gminy, sprawiają, że trudno jest zrezygnować z tego pomysłu...
Kręgi niepokoju
Spornym obszarem jest działka w Mieni o numerze 1068/5. Ten prawie 10-hektarowy obszar leży w okolicy torów kolejowych i sąsiaduje z już istniejącymi zakładami produkcyjnymi. To, a także bliskość drogi powiatowej, zdaniem władz gminy szczególnie predysponuje ten obszar do zlokalizowania tam zabudowy produkcyjno-magazynowo-składowo- usługowej, czyli zakładów produkcyjnych i przemysłowych, magazynów czy wielkopowierzchniowych sklepów. Dotychczas bowiem przeznaczeniem tej ziemi było mieszkalnictwo i usługi.Teraz wójt postanowił wykorzystać szansę na większe zarobki dla gminy, a także na stworzenie wielu nowych miejsc pracy. Potrzebna do tego była odpowiednia uchwała, która zmieniałaby studium uwarunkowań, czyli dokument określający lokalne zasady zagospodarowania. Radni w większości poparli uchwałę, ale, zanim do tego doszło, mieszkańcy Mieni postanowili zaprotestować. Do urzędu wpłynęło sześć skarg odnośnie projektu zmian w studium uwarunkowań. Wszystkie wnosiły o całkowite usunięcie zapisów o nowym sposobie zagospodarowania działki. W tym punkcie zostały one odrzucone, ale dodano przy tym, że wszelkie planowane inwestycje będą podlegać społecznym konsultacjom. W niektórych pismach wnoszono jeszcze o ustanowienie zapisu, według którego wszelkie uciążliwości wynikające z prowadzonej działalności zamykałyby się w granicach owej działki. Ten punkt spotkał się z aprobatą władz i został przyjęty.
Mieszkańców wsi w żaden sposób nie mogło to usatysfakcjonować, dlatego niektórzy wybrali się na sesję rady gminy, aby upomnieć się o swoje. Prawie wszyscy podnosili ten sam argument - w Mieni już są chlewnie i kurniki, a także zakłady produkcyjne, przez które codzienność jest niezwykle uciążliwa, a władze chcą im jeszcze dołożyć problemów. Także życie pensjonariuszy domu pomocy społecznej ulegnie pogorszeniu. Radni i wójt mieli przygotowane odpowiedzi. Po pierwsze, jest to najbardziej dogodne położenie, więc nie ma sensu szukać innego. Po drugie, nie należy rezygnować z potencjalnych dochodów, które przysłużą się rozwojowi gminy, czyli wszystkim mieszkańcom. Po trzecie, trzeba się pogodzić ze zmianami, bo życie na wsi przestaje być już tak spokojne jak kiedyś. Słowem, gmina nie może sobie pozwolić na zmarnowanie takiej okazji - nawet jeśli jakość życia w Mieni miałaby się pogorszyć.
Co na to mieszkańcy? Przeszkodzić w przyjęciu uchwały nie mogli, ale zapowiadają, że to jeszcze nie koniec, bo niesprawiedliwie jest, żeby cała gmina rozwijała się kosztem mieszkańców jednej wsi. Dlatego, kiedy zaczną pojawiać się konkretne oferty inwestycyjne, trzeba spodziewać się protestów, które mogą zaburzyć spokojne rządy wójta Uchmana.
Numer: 38 (937) 2015 Autor: Łukasz Kuć
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ