Głupianka śledcza

Wiadomość, że zaginęła babka Jezusa zelektryzowała mieszkańców Głupianki. Jak mamy żyć bez naszej świętej Anny? Kto nas będzie chronił od ognia, wody i zarazy – pytano powszechnie, a nie znajdując odpowiedzi, modlono się o rychły powrót figurki do kapliczki Joście

Kto ukradł świętą?

Kto ukradł świętą?

XVIII-wieczną figurkę patronki wsi, stojącą od ponad 115 lat w kapliczce Joście, ktoś ukradł. Zauważono to natychmiast, gdyż do kapliczki, mimo że oddalona od wiejskich zabudowań o kilkaset metrów, mieszkańcy pojedynczo lub w rodzinnych grupkach przychodzą każdego dnia. Jedni przybywają, by św. Annę prosić o wstawiennictwo w swoich sprawach, inni by zmienić kwiaty w wazonie albo obmieść schodki. Fakt kradzieży mieszkańcy zgłosili na policję, która wszczęła dochodzenie.

– Do kapliczki, wraz z siostrą Wiesią, poszłam posprzątać – wspomina Barbara Grudzień z domu Jarzębska. Aktualnie mieszkanka Otwocka, ale pochodząca z Głupianki, gdzie spędziła dzieciństwo i młodość, a teraz przyjeżdża do domu rodzinnego, gdzie mieszka siostra, wdowa po sołtysie. – Jakież było nasze zdziwienie, gdy w kapliczce nie ujrzałyśmy naszej umiłowanej św. Anny. Zaraz ruszyłyśmy na wieś rozpytać o figurkę, ale nikt nie potrafił nic konkretnego powiedzieć. Dopiero Stefania Prasuła, świeć Panie nad jej duszą, bo niedawno zmarła, przypomniała sobie, że kiedy któregoś dnia modliła się, pod kapliczkę zajechał samochodem mężczyzna i zostawiając kilkanaście obrazków zabrał św. Annę do bagażnika, mówiąc, że figurkę odnowi i przed Wielkanocą przywiezie. Mówił też, że zostawia na stoliku księgę pamiątkową, by ludzie się do niej wpisywali. Zaraz pojechałam na posterunek policji do Kołbieli, gdzie zgłosiłam fakt kradzieży św. Anny. Wracając, przypomniałam sobie słowa Prasuliny o księdze pamiątkowej. Pojechałam do Jości i ją wzięłam – relacjonuje. 

W domu, wraz z siostrą, zaczęły czytać wszystkie wpisy. Wśród nich był zapis mówiący, że mieszkańcy wsi na zebraniu wyrazili zgodę poprzez głosowanie, że oddają św. Annę do odnowienia, a poniżej tylko mało czytelna okrągła pieczątka. Udało im się z niej odczytać tylko słowo „Latowicz”, więc tam też pojechały.
W Latowiczu nie znalazły nikogo, kto remontowałby stare figurki. Jedna z nauczycielek w tamtejszej szkole wskazała im, że w Wielgolesie jest nauczyciel, który zbiera, konserwuje i sprzedaje stare figurki. Natychmiast ruszyły do Wielgolasu.
– Jakim prawem ukradł pan naszą św. Annę z Jości? – spytała z pretensją mężczyznę wskazanego przez nauczycielkę. – Ależ nic podobnego, nic o tym nie wiem… – kręcił. – Panie, policja ma pańskie odciski i zaraz tu będzie – mówiła mu na bezczelnego. – Tak, wziąłem, by wyremontować a przed Wielkanocą oddać – tłumaczył się jąkając. – Nic z tego, jedziemy do pana, bo muszę na własne oczy zobaczyć naszą Annę: że jest i ma się dobrze. Zbieraj się pan, jedziemy – nakazała. Figurka na szczęście była, ale rozebrana i bez najmniejszych oznak prac remontowych. Zabrały ją ze sobą.
– Panie, w każdą Wielką Niedzielę, jak tylko pamiętam, ludzie ze wsi i okolicy szli w procesji na godzinę 12 do Jości, by tam się pomodlić i naszej patronce pośpiewać na okazję zmartwychwstania Jej wnuczka Jezusa. Potem wracaliśmy: starzy szli po chałupach a młodzi z orkiestrą zostawali w naszej świetlicy, by bawić się do lanego poniedziałku. A uciechy przy tym było co niemiara – wspomniała matka sióstr Barbary i Wiesławy, dziś 89 kobieta. – Teraz przyjeżdża ksiądz i odprawia w kapliczce msze, ale zabaw już nie ma – dopowiada pani Wiesia. – Raz, że mało we wsi jest młodych a dwa, że budynek z naszą świetlicą wali się, bo nie ma pieniędzy na remont a nawet załatanie dachu, przez który leje się deszcz do środka – podkreśla ze smutkiem.
Cóż, figurka św. Anny została odzyskana dzięki tropicielkom, odnowiona przez Mateusza Niwińskiego, wystrojona, a kapliczka – jest własnie remontowana.

Wymieniony jest już dach, podmurowane są szczyty, wewnątrz pomalowana. Tylko nie wiedzieć czemu za szybą w szczycie nie ma już św. Franciszka a znalazł się anioł ze złożonymi skrzydłami. Tropicielki twierdzą, że pewnie św. Franciszka ukradł nauczyciel, a we wnękę wsadził anioła. Podobnie jak zamiast św. Anny ponawieszał wewnątrz kapliczki kilkanaście obrazków, w tym dwa prawosławne, a na ścianie szczytowej zawiesił oleodruk z podobizną św. Anny. Tłumaczył, że obraz kupił za pieniądze wzięte z dzbanuszka, do którego wędrowcy składają ofiary za wysłuchanie przez św. Annę ich modlitw.

I teraz, kiedy św. Anna znów patronuje wsi i ziemi kołbielskiej, mieszkańcy mogą już spokojnie żyć.

Numer: 2012 38   Autor: Andrzej Kamiński





Komentarze

Dodano 26 lutego 2014 roku o godz. 14:52 przez: fanka

Ze smutkiem przeczytałam o losach figurki. Dobrze, że wróciła do kapliczki. Jesteśmy z moim partnerem filmowcami. W 2011 roku powstał 5 minutowy filmik \"Joście\". Widać tam dokładnie główkę figurki Św. Anny i figurkę Św. Franciszka. Proszę podać adres -to wyślemy -Anna Francman, Andrzej M. Bogusz.

 

 

Dodano 26 lutego 2014 roku o godz. 14:49 przez: fanka

Ze smutkiem przeczytałam o losach figurki. Dobrze, że wróciła do kapliczki. Jesteśmy z moim partnerem filmowcami. W 2011 roku powstał 5 minutowy filmik \"Joście\". Widać tam dokładnie główkę figurki Św. Anny i figurkę Św. Franciszka. Proszę podać adres -to wyślemy -Anna Francman, Andrzej M. Bogusz.501-36- 20 11,501-753-741- kom

 

 

Dodano 31 sierpnia 2013 roku o godz. 23:48 przez: Szanujący tradycję

Myślę, że dochodzenie Policji powinno być i tak wszczęte z urzędu. Jak by na to nie patrzeć było to przywłaszczenie zabytkowego obiektu o dużej wartości historycznej. Okoliczności niejasne, gdyby nie interwencja w/w pań figury już by zapewne nie było.Zaczynam mieć wątpliwości , czy aby jest to oryginał. Pamiętam jeszcze starą figurę, a obecna \"wylakierowana\" z dorobioną dłonią to chyba kopia. Nie mam dowodów, bo nie miałem okazji widzieć jej z bliska. \"Restaurator\" powinien ponieść konsekwencje, a prawdziwy konserwator ocenić oryginalność figury.

 

 

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *