DobreDobre sesyjne

Czy obecnie mamy dobry czas na wprowadzanie podwyżek diet radnych i sołtysów – takie pytanie oraz uchwała z nim związana stały się bazą ostrej dyskusji podczas majowej sesji rady gminy w Dobrem. Jak przekonywali przewodniczący Szymański, wójt Gałązka i skarbnik Ciszkowska, gminy nie stać na dodatkowe wydatki, jednak radni uznali, że jest zupełnie inaczej…

Bolesne diety

Dobre sesyjne / Bolesne diety

Wszystko zaczęło się od nietypowej prośby przewodniczącego Szymańskiego, która przerodziła się w formalny wniosek. Stwierdził on, że nie życzy sobie żadnej podwyżki swojej diety, o czym niejednokrotnie już wspominał. Pomimo tego do uchwały wpisano zmianę stawki z 912 na 1000 zł. Jak mówił, od 8 lat dostaje tyle samo i chce tak wytrwać do końca kadencji.
Poza tym – jak mówił Szymański – ta propozycja wyglądała na próbę jego ośmieszenia czy nawet poniżenia. Bo jak inaczej traktować zapisy o 60+procentowej podwyżce dla radnych i 100-procentowej podwyżce dla sołtysów przy 10-procentowej dla przewodniczącego. Jak się jednak okazało, taki zapis wprowadzono na prośbę jednego radnego, zaś pozostali chcieli uszanować zdanie Szymańskiego.

Kiedy wyjaśniono już tę kwestię, zaczęła się właściwa dyskusja o uchwale. Jej przeciwnicy przedstawili wizję gminy, która nie może sobie pozwolić na żadne dodatkowe wydatki. Wójt Gałązka mówił o rosnących kosztach praktycznie wszystkiego – od artykułów biurowych po obiady w szkołach. – Nie mamy żadnych wolnych środków w obecnym budżecie – wyjaśniał.
Przewodniczący Szymański zwrócił uwagę, że żaden z radnych nie rozmawiał ze skarbnik o zabezpieczeniu środków na podwyżkę diet. Jak przekonywał, uchwałę należy odrzucić w całości, a jeśli radni zechcą, to wrócić do niej przy projektowaniu wydatków na 2023 rok, czyli jesienią. Inaczej może się  okazać, że gmina nie będzie w stanie wypłacić radnym i sołtysom nowych diet.

Oponował przede wszystkim radny Laskowski, który poczuł się urażony zdaniami wypowiadanymi przez przewodniczącego. Jak zapewniał, nikt nie chce tutaj dorobić się kosztem gminy, a katastroficzne wizje snute przez wójta mają stworzyć wrażenie, że to propozycje radnych rujnują gminne finanse, nie zaś inflacja, wojna czy inne czynniki. Dorota Wielechowska zwracała uwagę, że zeszłoroczna podwyżka dla wójta nie doprowadziła do bankructwa gminy, a Sławomir Wierzba wspomniał o pieniądzach, które zaoszczędzono na tym, że sołtysi przez dwa lata nie byli zapraszani na sesje, więc nie otrzymywali diety.

Oczywiście nikt nikogo nie przekonał, co dobitnie pokazały wyniki głosowań. Apel przewodniczącego o odrzucenie uchwał pozostał bez echa i oba dokumenty zostały przyjęte zdecydowaną większością głosów. Według nowych zapisów radni za udział w sesji dostaną 400 zł, a w komisji 300 zł. Wcześniej było to odpowiednio 250 i 200 zł. Z kolei sołtysi otrzymają 200 zł, które być może skłonią część z nich do częstszego udziału w posiedzeniach rady.

Radni pozostawili skarbnik Ciszkowską i wójta Gałązkę z bólem głowy. Muszą oni teraz znaleźć w budżecie środki na podwyżki diet, choć, jak się wydaje, nie jest to zadanie niemożliwe do wykonania, bo potrzebna kwota nie powinna przekroczyć 50 tys. zł. Co ciekawe, nowe stawki sytuują dobrskich radnych wśród lepiej zarabiających w powiecie mińskim. Różnice wprawdzie nie są duże, ale jednak…

Numer: 21/22 (1284/1285) 2022   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *