Kiedy wprowadzano świadczenie 500+ samorządowcy narzekali, że dokłada im się pracy. Teraz, kiedy obsługę tego programu przerzucono na ZUS, narzekają, że im się ją odbiera. Dlaczego? Ze względu na zmniejszenie samorządowych budżetów, które niesie ze sobą ta decyzja, a to z kolei sprawia, że wyraźnie ograniczone zostaną możliwości zaciągania nowych kredytów…
Żale socjalu
Wydatki na pomoc społeczną od kilku lat stanowią znaczną część budżetów samorządowych. Stało się tak za sprawą obsługi programu 500+ i państwowym pieniądzom, które gminy miały rozdzielić wśród swoich mieszkańców. W tym roku wszystko jest jeszcze po staremu, lecz w przyszłości wydatki samorządowe zostaną uszczuplone o kilka, kilkanaście milionów. Wystarczy wspomnieć, że najbiedniejsza z gmin powiatu mińskiego, Jakubów, na samo 500+ przeznaczyła w tym roku ponad 2,7 mln zł, czyli więcej niż 8% swojego budżetu. To oznacza, że w przyszłym roku procent zadłużenia naszych samorządów zaliczy skokowy wzrost.
Zostawmy jednak świadczenia wychowawcze, bo one są tylko dodatkiem do tego, co gminy rzeczywiście robią w kwestii pomocy społecznej. Wsparciem potrzebujących mieszkańców zajmują się ośrodki pomocy społecznej i to ich działalność pochłania największe fundusze samorządów. W ramach tych wydatków największą część stanowią wynagrodzenia pracowników.
Istotne są też fundusze przeznaczane na utrzymanie podopiecznych domów pomocy społecznej. Dla niektórych gmin stanowią one poważne uszczuplenie budżetu. Jak w przypadku Cegłowa, gdzie na DPS idzie 360 tys. zł. Środki te trafiają do powiatu, który na utrzymanie i zarządzanie takimi placówkami wydaje w sumie 21,7 mln zł. Nieduża część tej kwoty posłuży w tym roku do modernizacji oczyszczalni ścieków w DPS Jedlina, założenia fotowoltaiki w DPS św. Józefa w Mieni oraz dostosowania DPS w Kątach do wymogów przeciwpożarowych. Zadania te mają razem kosztować 410 tys. zł.
Pomoc społeczna nie wymaga inwestycji. Przynajmniej tak wynika z analizy budżetów. Tylko gmina Halinów zaplanowała prace związane z budową żłobka w Długiej Szlacheckiej za 3,6 mln zł, zaś władze gminy Latowicz chcą zamontować ogniwa fotowoltaiczne na żłobku w Wielgolesie.
W przeliczeniu na mieszkańca utrzymanie ośrodka pomocy społecznej najwięcej kosztuje w Kałuszynie i Stanisławowie. Najoszczędniejszy jest natomiast GOPS w Latowiczu. Wszystko rozbija się oczywiście o lokalne potrzeby i liczbę pracowników. Z roku na rok ludzi wymagających wsparcia socjalnego wydaje się być mniej, jednak wydatki wcale nie spadają.
Numer: 17/18 (1280/1281) 2022 Autor: Łukasz Kuć
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ