Cegłów w paragrafach

Honorata Cieślak, rolniczka z Rososzy, od 10 lat produkuje sery podpuszczkowe, chcąc jakoś związać koniec z końcem. Zdobywa nagrody, jest prezentowana w mediach i ma duże grono konsumentów swojego sera. Niestety, przegrywa z prawem, a urzędnicy nakładają na nią coraz wyższe mandaty

Zakazane sery

Zakazane sery

Kiedy w 2002 roku węgrowska mleczarnia zaprzestaje skupu mleka od drobnych rolników, Honorata, chcąc ratować swoje trzyhektarowe gospodarstwo, decyduje się na produkcję serów według rodzinnej tradycji. Początkowo sprzedaje je na sobotnim targu w Cegłowie. Gdy jednak nie znajduje aż tylu odbiorców, by sprzedać wszystkie, wyrusza do Otwocka, gdzie targ rolny jest we wtorki i piątki, a klientów znacznie więcej. Interes zaczyna się jakoś kręcić. Kupuje używany samochód dostawczy, by móc szybciej się przemieszczać. Przy jej stoliku, na którym wykłada sery, zawsze jest kolejka. Kłuje to ludzi w oczy i piszą donosy do Sanepidu. Kontrolerki zjawiają się migiem i nakładają na producentkę serów mandat 300-złotowy za brak higieny, bo przy stoliku nie ma bieżącej wody, by umyć ręce, nóż i szalki wagi. Honorata musi też zapłacić karę 5 tysięcy złotych za to, że nie posiada zezwolenia na produkcję i sprzedaż z Inspektoratu Weterynarii. 

– Jestem rolniczką słabo obeznaną w przepisach. Skąd mogłam wiedzieć, że potrzebne jest jakieś zezwolenie na sprzedaż przerobionego produktu pierwotnego, czyli mleka. Inni sprzedają masło, sery czy kiełbasę bez jakiś zezwoleń, a to też przecież przerobiony produkt pierwotny, jak to nazywają urzędnicy – tłumaczy się naiwnie Honorata.

Rolniczka z Rososzy w 2005 roku zdobywa za swoje sery „Perłę”, czyli nagrodę Polskiej Izby Produktów Tradycyjnych i Regionalnych. Na Festiwalu Sztuki Ludowej w Mrozach w 2008 roku zdobywa główną nagrodę za stoisko kulinarne. W 2010 roku marszałek województwa mazowieckiego wręcza jej „Laur” za najlepszy produkt regionu Mazowsza. Telewizyjna Dwójka nagrywa reportaż w jej pracowni serów. Widzowie programu – klienci komentują: „Ale u Pani jest elegancko”. 

– Popularność, która mi się przytrafiła miała też swoją cenę. Natychmiast na targu pojawili się inspektorzy z Sanepidu, zinwentaryzowali posiadane produkty i nakazali je utylizować. Cóż, mając nóż na gardle, czyli kilkutysięczną karę do zapłacenia, wezwałam do domu specjalistyczną firmę, która zabrała 33 kg gotowego sera. Z dymem poszło ok. 800 zł. A przecież te sery mogłam sama spożytkować lub rozdać. Większy byłby pożytek – żali się rolniczka. 

Pod koniec września Honorata Cieślak dostaje decyzję od Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, że ma niezwłocznie zapłacić dwa tysiące zł kary za brak wpisu do rejestru zakładów podlegających urzędowej kontroli organów państwa inspekcji sanitarnej i za brak decyzji nadzoru sanitarnego. 

– Odwołam się. Nie mam dwóch tysięcy, by zapłacić. Taka kwota, to mój miesięczny utarg, z czego czystego zysku mam zaledwie 700 zł – tłumaczy, ocierając łzy. Łzy bezsilności wobec paragrafów i bezdusznie służących im urzędników.
Wójt gminy Cegłów, Marcin Uchman, jest całym sercem za panią Cieślak. Jednak podkreśla, że powinna dostosować się ona do obowiązujących przepisów prawa.
– Poradziłem pani Honoracie, by skorzystała z naszej inicjatywy cotygodniowych bezpłatnych spotkań z prawnikiem. Przyjmuje on w każdy poniedziałek od 16.00 do 18.00. Mam nadzieję, że skorzysta i wspólnie wypracują sposób wyjścia z problemu – wyraża nadzieję wójt Uchman.

My też mamy nadzieję, że paragrafy nie zniszczą rolniczki, która dla ratowania swojego gospodarstwa, zamiast wylewać mleko do rowu, zaczęła produkować z niego pyszne sery podpuszczkowe typu mozzarella, trafiając w gusta i zapotrzebowanie ogromnej rzeszy konsumentów.

Numer: 2012 42   Autor: Andrzej Kamiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *