Powiat mińskiGminy budżetowe

Oświata spędza sen z powiek wszystkim samorządowcom. Z niepokojem spoglądają oni w przyszłość, bo z roku na rok subwencja oświatowa pokrywa coraz mniejszą część wydatków związanych z edukacją. W tym roku ta różnica ponownie uległa zwiększeniu, co z pewnością odbije się na planach inwestycyjnych…

Szkolne nie-wydolne

Wójtowie i burmistrzowie powiatu mińskiego powszechnie narzekają na system finansowania oświaty. Nie może być inaczej, gdyż subwencji niedługo nie wystarczy, by pokryć nawet połowę wydatków. Rozwiązania tego problemu nie znajdzie się na poziomie samorządów, ponieważ większość z nich i tak w ciągu kilkunastu ostatnich lat zmniejszyła lokalne systemy oświatowe do minimum, a na nową falę likwidacji wiejskich szkół na pewno nie będzie zgody.
O swoich problemach oświatowych dyskutowali ostatnio podczas konwentu wójtów i burmistrzów w Siennicy, która właśnie na oświatę przeznacza największą część swego budżetu. To ponad 40% wszystkich wydatków. Dodatkowe koszty generuje szkoła średnia, choć dzięki niej subwencja także jest większa, więc lokalny system finansowania nie wychodzi na tym jeszcze najgorzej.
Mniej ciekawa sytuacja wytworzyła się w Mińsku Mazowieckim i Jakubowie, gdzie według prognoz subwencja pokryje mniej więcej połowę nakładów oświatowych. W tym kontekście nie dziwią kroki podejmowane przez jakubowskich radnych i wójta. W stosunkowo najlepszej sytuacji są Halinów i Mrozy, gdzie pieniądze z zewnątrz starczą na blisko 70% wydatków.

Średnio subwencja pokryje 61% wydatków oświatowych w samorządach powiatu mińskiego. Przekłada się to na wielomilionowe kwoty, które każda z gmin i miast musi dołożyć z własnych dochodów, które – przypomnijmy – również niedawno zmalały.
W sumie na inwestycje związane z oświatą w powiecie mińskim przeznaczono ponad 14 mln zł. Największy udział w tej sumie ma mińska gmina, która rozbudowuje szkołę w Hucie Mińskiej. Duże kwoty wydadzą też w Mińsku Mazowieckim i Cegłowie, a nieco mniejsze w Stanisławowie i Dobrem.

Podskórnie cały czas toczy się wojna o uczniów, a raczej o pieniądze. Żaden z wójtów czy burmistrzów się do tego nie przyzna, lecz podebranie sąsiedniej gminie wychowanków jest bardzo pożądane. Subwencja wędruje bowiem za uczniem do tej szkoły, do której on uczęszcza. Dlatego małe placówki generują duże koszty, a każdy uczeń jest tam na wagę złota.

Numer: 7/8 (1219/1220) 2021   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *