Hierarchowie polskiego Kościoła dość skwapliwie wykonują wszelkie nakazy władzy państwowej związane z zapobieganiem rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Nic się nie zmieniło nawet w czasie największego ze świąt katolickich – Wielkanocy. Część proboszczów postanowiła jednak wykorzystać wszelkie możliwości, by ruszyć z posługą do parafian…
Długi posługi
Ograniczenia dotyczące liczby osób uczestniczący w nabożeństwach w kościołach obowiązują już od ponad miesiąca. Dotychczas limit wiernych wynosił 5, ale teraz został uzależniony od wielkości świątyni. Wedle nowych zasad na każde 15 metrów kwadratowych może przypadać jedna osoba.
Jak się jednak okazuje, zmiany mogą być bardzo niewielkie. W przypadku najmniejszych kościołów praktycznie nieodczuwalne. Dla przykładu w Grzebowilku we mszy może po zmianach uczestniczyć maksymalnie 8 osób, a w Zamieniu 9, w Wielgolesie Brzezińskim – 12, w Jeruzalu i Cegłowie po 14, a w Kiczkach – 15. Z kolei w największych świątyniach, mińskich NNMP i św. Antoniego – ponad 70.
Przelicznik wydaje się prosty, ale rezultaty obliczeń przeprowadzonych przez proboszczów mogą dziwić. Kościoły w Latowiczu, Dębem Wielkim i Kołbieli są podobne, ale w pierwszym może jednocześnie przebywać 70 osób, w drugim 50, a w trzecim 35.
Warto dodać, że limit obecnych nie dotyczy przebywających na zewnątrz kościoła. Jeśli zachowają oni 2 metry odstępu do siebie i założą maski ochronne, mogą uczestniczyć w nabożeństwie. Część proboszczów zdecydowało więc o udostępnieniu ławek, a także zapewnieniu lepszego nagłośnienia na zewnątrz świątyni podczas najbliższej niedzieli.
Wprowadzone obostrzenia spotkały się z reakcją księży, którzy czasem już pierwszej niedzieli zaczęli transmitować przez internet nabożeństwa. Teraz już większość parafii leżących w powiecie mińskim zaprasza za pośrednictwem facebook czy YouTube do wspólnej modlitwy on-line. Nierzadko też sami wierni wypraszali u swoich kapłanów organizowanie transmisji mszy w internecie, nawet pomimo tego, że kanały
telewizyjne oferują emisje w lepszej jakości obrazu i dźwięku. Jednak parafianie choć w taki sposób starali się zachować łączność duchową ze swoją wspólnotą.
Również święta Wielkanocne wymagały od proboszczów śmiałych rozwiązań. Przodował w nich ks. Sławomir Żarski z Dębego Wielkiego Wielkiego, który nie zaniechał wielkosobotniego święcenia pokarmów, ale udostępnionym przez jednego z parafian kabrioletem objechał wszystkie miejscowości, by pobłogosławić wystawianą żywność. Podobnie w ramach procesji rezurekcyjnej – tym razem już innym autem – przejechał z Najświętszym Sakramentem.
Dębski proboszcz nie jest jednak wyjątkiem. Warto wspomnieć, że święcenie pokarmów on-line przeprowadził ks. Dariusz Dębiński z parafii w Pustelniku, a ks. Krzysztof Wesołowski z Wiśniewa przeszedł procesyjnie wokół kościoła podczas Rezurekcji.
Wydaje się, że obecna sytuacji nieprędko się zmieni. Z tego powodu wielu proboszczów apeluje, aby parafianie skorzystali z możliwości wpłaty darowizny na konto bankowe. Jak piszą księża z Ignacowa, budynki parafialne nie otrzymały kwarantanny od uiszczania należnych zobowiązań. Muszą być nadal utrzymywane, pomimo braku środków z niedzielnej tacy. Prąd, gaz, woda, ścieki, sprzątanie, internet, telefon – to jedynie część comiesięcznych wydatków, za które parafia musi zapłacić. Do tego dochodzą wynagrodzenia dla pracowników kościelnych. Nie mówiąc o bieżących wydatkach związanych z administracją czy zakupem środków żywności i czystości.
Numer: 16/18 (1176/1178) 2020 Autor: Łukasz Kuć
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ