DobreDobre sesyjne

Podczas wrześniowego posiedzenia rady gminy Dobre przewodniczący Waldemar Szymański zapowiedział, że w przyszłych porządkach obrad nie będzie już punktu z wolnymi wnioskami. Słowa dotrzymał i w przedłożonym planie listopadowej sesji zabrakło miejsca na swobodne głosy obecnych na sali. Jednak część radnych wcale nie zamierzała przejść nad tym faktem obojętnie…

Batalia o pytania

Wszystko zaczęło się od zmian w ustawie o samorządzie gminnym, które weszły w życie wraz z nową kadencją. Od tej chwili radni zostali zobowiązani do kierowania zapytań i interpelacji na piśmie, a wójt czy burmistrz do kierowania odpowiedzi w takim samym trybie. Niektórzy samorządowcy doszli więc do przekonania, że podczas sesji niepotrzebny jest już osobny punkt na wolne wnioski.
Właśnie tak stało się w Dobrem. Uznano, że obszerne sprawozdanie z działalności, jakie zawsze przedkłada wójt Tadeusz Gałązka, zawiera najważniejsze informacje, a o resztę można dopytać na piśmie. Nie bez znaczenia był też fakt, że pytania do wójta prawie zawsze zamieniały się w długą i czasem jałową dyskusję. Od listopada miało być więc inaczej, ale – jak się okazało – wcale nie było…

Porządek obrad nie przewidywał punktu z wolnymi wnioskami, ale radny Kamil Wichrowski postanowił go wprowadzić. Złożył odpowiedni wniosek, który poparli m.in. Dorota Wielechowska, Sławomir Wierzba i Krzysztof Laskowski. Jak argumentowali, w sąsiednich gminach – Stanisławów i Jakubów – wolne wnioski czy sprawy różne zawsze mają swoje miejsce w obradach. Na sugestię, że radni mogą przecież zadawać pytania w trakcie omawiania konkretnych uchwał, odpowiadali, że chcieliby pytać też o inne rzeczy, a nie daje im się takiej możliwości.
Za argument posłużyła też obecność na sali Pawła Araszkiewicza z KRUS. Został on zaproszony na posiedzenie, ale, jak przekonywała radna Wielechowska, nie uwzględniono nawet punktu, w którym mógłby zabrać głos. Usłyszała, że wystąpi on w przerwie obrad, co już zupełnie zirytowało dyskutujących radnych. – Nie po to zapraszamy gościa, żeby przemawiał w przerwie, kiedy na sali może nikogo nie być. To niepoważne – przekonywał radny Wierzba. Rada ostatecznie zdecydowała więc o wprowadzeniu dodatkowego punktu do porządku obrad. To był jednak dopiero początek dyskusji.

Po przerwie mecenas Marcin Ciszkowski starał się wyjaśnić, czym się różnią zapytania, interpelacje i wolne wnioski. – Dlaczego naruszana jest swoboda wypowiedzi radnego. Kto będzie teraz recenzował wypowiedzi radnych, czy są to zapytania czy wolne wnioski? Nie róbmy z siebie pośmiewiska – mówiła Urszula Wróbel, a Hanna Wadas dodawała, że radni nie głosowali nad wykluczeniem punktu z wolnymi wnioskami, więc przewodniczący powinien go przywrócić.
Jak mówił radny Wierzba, wójt w tej kadencji nabrał wody w usta i nie chce odpowiadać na pytania. Jak się wydaje, do podobnego przekonania doszli także inni radni, ponieważ chyba po raz pierwszy od czasu objęcia stanowiska przez Tadeusza Gałązkę tak gremialnie opowiedzieli się przeciwko jego postawie. Słowa krytyki zebrał nawet od tych, którzy podczas wielu lokalnych konfliktów zawsze stali po jego stronie.

Numer: 47 (1155) 2019   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *