Gmina Mińsk MazowieckiGminy transportowe

Przewoźnik Mobilis w niechlubny sposób pożegnał się z komunikacyjną obsługą powiatu mińskiego, a zachowanie lokalnych władz w tej sprawie także pozostawia wiele do życzenia. Tak w sposób oględny można streścić powszechny pogląd mieszkańców, którzy z dnia na dzień, bez uprzedzenia stracili możliwość dojazdu do pracy czy lekarza...

Dziura przewozowa

Funkcjonowanie firmy Mobilis już od dłuższego czasu mogło wzbudzać zaniepokojenie podróżujących. Kolejne kursy zawieszano lub likwidowano. Dlatego informacja z początku marca o zaprzestaniu działalności przez przewoźnika nie wzbudziła aż tak wielkiego poruszenia. Zwłaszcza że do końca czerwca wszystko miało zostać po staremu. Do tego czasu lokalne władze miały postarać się o zapewnienie nowego przewoźnika.

Okazało się, że nie będzie tak różowo. Jeszcze przed czerwcem Mobilis zlikwidował niektóre kursy, a później znikały kolejne. Największą niespodziankę zostawił jednak na pożegnanie, bo zamiast do lipca autobusy jeździły tylko do końca roku szkolnego. Jakie więc było zdziwienie tych, którzy wykupili bilety miesięczne do końca czerwca, nie mogąc ich zrealizować. Co ciekawe, nie wszyscy tak postąpili, bo niektórzy usłyszeli od kasjerek, że autobusy najprawdopodobniej będą jeździć tylko do 22 czerwca i nie warto kupować biletów.

Władze samorządowe, jeśli podjęły temat, podpisały umowy z nowymi przewoźnikami od 1 lipca. W ten sposób powstała tygodniowa luka, w czasie której mieszkańcy wielu miejscowości w powiecie mińskim i jego obrzeżach zostali pozbawieni możliwości dojazdu do miasta. Było to także wynikiem niedoinformowania władz, bo tam, gdzie informacja o wcześniejszym zakończeniu przewozu wpłynęła – np. w Kołbieli i Mrozach – podjęto starania, aby na ostatni tydzień czerwca zapewnić mieszkańcom możliwość skorzystania z komunikacji autobusowej.

Feralny tydzień już minął, ale co dalej? Władze przede wszystkim dbają o dowóz uczniów do szkół, ponieważ do tego są zobowiązane. Wystartowały już przetargi, które wyłonią szkolnych przewoźników. Po rozpoczęciu roku szkolnego będą oni mogli zabierać także dorosłych mieszkańców, ale przez wakacje trzeba będzie jakoś przetrwać. Gdzieniegdzie od 1 lipca ruszyli nowi przewoźnicy, ale na pewno nie dojadą wszędzie i niektóre miejscowości nadal pozostaną odcięte od świata.

W powszechnym mniemaniu to władze powiatowe pokpiły temat. Dębski wójt Krzysztof Kalinowski i jakubowski wicewójt Bogusław Dziedzic zaznaczali podczas sesji, że gminnych samorządów nie stać na zapewnienie pełnoprawnej komunikacji publicznej. Natomiast latowicka sekretarz Barbara Zgódka mówiła, że w sprawie jest więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Władze powiatu twierdzą bowiem, że mogą zapewnić transport tylko między gminnymi stolicami, a o resztę muszą zadbać lokalni włodarze. Jak twierdził wójt Kalinowski, to zupełna nieprawda, a powiat w ogóle nie poczuwa się do rozwiązania tego problemu. W jeszcze bardziej dosadne słowa ubierali swoje wypowiedzi sienniccy radni i sołtysi z Teresą Łojszczyk na czele.

Sprawę komunikacji poruszono także podczas niedawnego konwentu wójtów i burmistrzów w Dobrem. Pojawiły się różne propozycje. Przedstawiali je Krzysztofowie – Laskowski, Miąsko i Śledziewski, także Płochocki – wicestarosta. Dyskusja nie stanęła jednak na niczym konkretnym, a, jak podają fachowcy, wypracowanie skutecznego rozwiązania może okazać się bardzo czasochłonne. A włodarze traktują wakacje jako czas przejściowy – tak jakby nikt wtedy nie jeździł do pracy, lekarza czy na zakupy.

Numer: 27 (1083) 2018   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *