Uchem i okiem jurora

Głodnemu zawsze chleb na myśli – w niedzielę 18 września okazało się, że sytemu również. Przez większość słonecznego dnia tropiliśmy temat ziarna i chleba w tekstach ludowych przyśpiewek i słuchając ich, otoczeni byliśmy zapachem świeżego pieczywa

Barwy folkloru

Pierwszy Festiwal Chleba był zachwycającą imprezą. Połączył tradycyjny, narodowy szacunek dla tego powszedniego jadła z prawdziwie artystyczną twórczością ludową. Dokonał cudu oderwania kilku tysięcy (5-8!) ludzi od niedzielnego programu w TV, roztańczył ich i rozśpiewał. Pyszne pieczywo i smaczne coś do chleba w licznych stoiskach oraz muzyka - powodowały, że nigdy jeszcze nie widzieliśmy tylu szczęśliwych twarzy. Wprawdzie w końcowym obrachunku okazało się, że cala nasza czwórka jurorów miała podobne notowania oceniające występy, ale niektóre z nich, szczególnie nam zapadły w serce. Nadzwyczaj pięknie śpiewali Stanisławowiacy pod kierunkiem Floriana Wiktorowicza. Zespół „Wspomnienie” ze Starych Bylin, tak wspominali, że konkurencyjne błękitne „Powiślanki” z wielkim kunsztem ruszyły w tany. Bardzo wysoki poziom prezentowała „Tęcza” z Lesznowoli, wystroili się w zadbane o autentyczność kostiumy... i ten zachwycający trel z glinianego ptaszka! „Myszyniec” zaczął od kurpiowskiej wersji znanej pieśni „Bandoska” – czyli „zachodźże słoneczko, skoro masz zachodzić” i... rozczulili nas. No i te piękne hafty, te korale! Wspaniałe głosy, czysta intonacja! „Ruda Solska” z Biłgoraja – wzruszający zespół starszych już kobiet w pięknych białych strojach, śpiewających nad podziw młodymi głosami z prawdziwie kresowym zaśpiewem. Powolne, dostojne pieśni o chlebie, w jakiś sposób kojarzyły się z dawnym obyczajem zawodzenia płaczek. Wystąpiły tylko dwie solistki, jedna z nich, śpiewała własny tekst do melodii „Pamelo, żegnaj”, czym rozbawiła część widowni. Ciekawe, że najczęściej śpiewaną melodią, było: „Płonie ognisko i szumią knieje” – do której dopisywano własne, rzewne na ogól teksty. A na koniec, gościnnie uświetnił nasz festiwal znakomity zespół „Czeremszyna”. Zachwyca niezwykły klimat i melodyczność oraz temperament, z jakim wykonują swój repertuar. To było istne szaleństwo tańca przed estradą i nie milknących braw! I tylko żal tych dawnych wiejskich karczm, w których w soboty rżnęła od ucha do ucha wiejska kapela swoje oberki, poleczki i spokojne (dla złapania tchu) kujawiaki! Czy remizy strażackie nie powinny propagować dobrej ludowej muzyki w swoich dyskotekach? Zapewniam, że te tańce w cudowny sposób regenerują siły, pod pałacem trwały przecież wiele godzin i jeszcze wszystkim było mało!

Numer: 2005 40   Autor: Bożena Abratowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *