Epitafium dla dr. Mirosława Borkowskiego

Kiedy nadchodzi kres ziemskiej wędrówki zapewne każdy spogląda za siebie, w swą przeszłość i zerka na wszystko to, co po nim zostanie. Zaś niewielu z nas, odchodząc na drugą stronę może powiedzieć – żyłem dla innych, bliskich i nieznanych. Po prostu żyłem dla ludzi

Żył dla ludzi

Epitafium dla dr. Mirosława Borkowskiego / Żył dla ludzi

Te wstępne słowa można odnieść do doktora Mirosława Borkowskiego, który odszedł w ubiegłym tygodniu do drugiego świata. Zmarł nocą 15 grudnia w ciszy, spokoju ducha, nie przeszkadzając nikomu. Tak odszedł jak żył – skromnie, bez rozgłosu, nikomu nie wadząc.
Cały żywot doktora Borkowskiego to praca, praca i jeszcze raz praca dla pacjentów, wśród których nie wyróżniał nikogo. Nie było dla niego ważnych, bogatych czy pełniących urzędy. Każdy, także biedny i bezdomny byli tak samo przez doktora postrzegani. Choć dzisiaj mówi się, że Judymów już nie ma – to nieprawda. Na pewno dowodem na ich istnienie był doktor Borkowski.
Urodził się na ziemi łukowskiej przed 76 laty. Czas wojny i hitlerowskiej okupacji, uniemożliwiły mu szkolną edukację odbyć w normalnym trybie. Po uzyskaniu matury rozpoczął studia w Akademii Medycznej w Lublinie i w 1961 roku zdobył lekarski dyplom. Rozpoczął staż i przez 8 lat pracował w szpitalu miejskim w Łukowie. Od 1969 roku datuje się związek dr. Borkowskiego z Mińskiem. Tu zdobył specjalizację, a następnie został zastępcą ordynatora Oddziału Chirurgii Szpitala Powiatowego im. Jędrzeja Śniadeckiego. Kiedy w polskim systemie lecznictwa miały nastąpić zmiany organizacyjne, w okresie od lipca 1972 do kwietnia 1973 pełnił obowiązki dyrektora mińskiego szpitala. Po sześciu latach pracy w Mińsku Mazowieckim został powołany na dyrektora Szpitala Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej w Otwocku, który organizacyjnie należał do Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowanego.
Jednak to pierwsze związki z Mińskiem zaważyły na dalszych losach dr. Borkowskiego. W 1981 roku wygrał konkurs i został powołany na ordynatora oddziału chirurgicznego szpitala rejonowego w Mińsku. Jak wspominają współpracownicy, okres ten to wielkie oddanie się pacjentom. Niektórzy mawiali, że ordynator ma ciągły dyżur, jest niemal zawsze do dyspozycji chorych. Niestety, po siedmiu latach względy zdrowotne uniemożliwiły mu kierowanie oddziałem i wykonywanie życiowej pasji – specjalisty chirurga. Ale Borkowski się nie poddał, nadal służył pacjentom pełniąc dyżury w pogotowiu ratunkowym. Dopiero przed paroma laty, po stracie swej ukochanej małżonki – Marii, wycofał się z czynnego lekarskiego życia. Jak stwierdzają ci, co mieli jakąkolwiek styczność z dr. Borkowskim, był to nieprzeciętny człowiek. Niósł pomoc wszystkim potrzebującym, nigdy nie odmówił, nie bacząc na czas, status i przywileje chorych. Zostawił po sobie wspomnienia, do których chętnie się wraca. Córka Małgorzata i syn Maciej mogą być dumni ze swego ojca. Nie dbał o zaszczyty, ale doceniono jego pracę. Minister Zdrowia uhonorował go odznaką za wzorową pracę w służbie zdrowia, a władze państwowe nadały mu Złoty Krzyż Zasługi i Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Znamienne są także słowa byłego pacjenta doktora Borkowskiego: – Takiego człowieka będą wspominać i następne pokolenia.
Po owocnym żywocie doktor Mirosław Borkowski wrócił na swoją ziemię i spoczął na cmentarzu w Łukowie.

Numer: 2010 52   Autor: Czesław Gągol





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *