W rolniczych Siedlcach

Już po raz dwunasty WODR zorganizował popularne targi zwane oficjalnie Dniami z Doradztwem Rolniczym. Po raz pierwszy w historii miały one międzynarodowy charakter, ponieważ nowymi wystawcami było zaprzyjaźnione z Siedlcami miasto włoskie Pescatina oraz zaprzyjaźniony z powiatem siedleckim niemiecki powiat Oberhavel

Targi elektorów

Włosi byli pod wrażeniem rozmachu siedleckiej imprezy. Powiedzieli „Co słychać?”, że wprawdzie zaprosili kiedyś władze Siedlec na podobne targi do siebie, ale była to impreza niewielka w porównaniu z naszą. Rzeczywiście obecna skala siedleckich targów może zaimponować. W tym roku wystawiło się bowiem tutaj aż 360 wystawców z całej Polski. Toteż stoiska umieszczono bardzo ciasno i tysiące ludzi musiały oglądać ekspozycje drepcząc potulnie krok za krokiem.

Teren WODR oraz przylegające do niego place należące do Zespołu Szkół Rolniczych zrobiły się już za małe i w niedalekiej przyszłości wystawa będzie musiała rozszerzyć się na okoliczne pola. Póki co, zmieniono je w ogromne parkingi, na których zwiedzający ustawili tysiące samochodów.
Charakter imprezy jest wciąż zachowany, to znaczy najwięcej na niej firm rolniczych sprzedających sprzęt, pasze, nawozy, sadzonki, pokazujące wspaniałe zwierzęta hodowlane itd. I takie właśnie ekspozycje cieszyły się największym zainteresowaniem rolników. Na przykład ciągniki i maszyny wystawiane przez Warpol Agro były bardzo dokładnie oglądane i oceniane, a w kabinach ciągle siedzieli młodzi ludzie.
Firmy handlujące paszami częstowały klientów gorącymi kiełbaskami i podpisywały nowe umowy. W ptaszarni, gdzie obejrzeć można było kury ozdobne, bażanty, gołębie, strusie, ale także króliki i szynszyle, panował ciągły tłok. Nawiasem mówiąc organizatorzy powinni ściany wiaty przynajmniej pobielić, bo wyglądały w tym roku naprawdę paskudnie. Międzynarodowe Dni z Doradztwem Rolniczym to nie tylko coś szczególnego dla producentów, ale i prawdziwy ludowy jarmark. Dlatego też prawie wszyscy rolnicy przyjechali tu z rodzinami. Organizatorzy zadbali bowiem o to, żeby można było na miejscu coś zjeść, ugasić pragnienie oraz kupić bardziej lub mniej potrzebne drobiazgi. Odwiedzano więc i stoiska z chlebem, z nabiałem, miodem, roślinami ozdobnymi, nożami, krajalnicami do warzyw, obrazami, słodyczami i fachową literaturą. Dzieci i wnuki mogły przejechać się koniem i kucykiem, pobawić na zjeżdżalniach, karuzelach, kupić kolorowe balony, zabawki i lody.
Nikt nie prowadzi obliczeń jak wielu zwiedzających trafia na targi, ale z pewnością są to dziesiątki tysięcy osób. Ponieważ pogoda była piękna, nikt szybko nie wyjeżdżał. Ale, o ile publiczność jak zwykle dopisała, o tyle zaproszeni goście już nie bardzo. Podczas powitalnego wyczytywania ich nazwisk przez kierownika WODR Jana Skupa często panowało milczenie. Nie było na przykład wojewody Mizielińskiego, przybyli za to prawie wszyscy kandydaci startujący w wyborach do Sejmu. I niemal wszyscy starali się coś powiedzieć na scenie potencjalnym wyborcom, zachęcić ich do głosowania, lecz wydaje się, że niezbyt pilnie byli słuchani. Wszędzie też wisiały plakaty wyborcze, komu się dało wciskano ulotkiZ i pod wieczór prawdziwe sterty materiałów reklamowych zaległy na targowych alejkach. Międzynarodowe Dni z Doradztwem Rolniczym były więc w tym roku nie tylko imprezą handlową, były także czasem pokory naszych polityków, którzy skromnie prosili nas o wsparcie.

Numer: 2005 38   Autor: Adam Socha





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *