Osobowości

Zbigniew Ziółkowski jest synem legionisty – Piłsudczyka. Uwielbienie dla Marszałka nazywanego przez jego żołnierzy Dziadkiem Bronisław Ziółkowski przekazał swojemu synowi w takim stopniu, że dla pana Zbyszka, był to najprawdziwszy dziadek ze wspomnień jego taty. A kiedy kondukt żałobny po śmierci marszałka przeciągał ulicami Warszawy, Zbyszek miał dopiero 6 lat. Najwyraźniej pamięta z tego dnia łzy rozpaczy w swojej rodzinie

Wierny Dziadkowi

Ostatnia wojna znisz-czyła większość pamiątek po legionowym rozdziale życia pana Bronisława - mimo to i mimo PRLu udało się część przedmiotów kultu zachować. Dla Ziółkowskiego są to relikwie. Fotografie, broszurowe wydanie relacji z pogrzebu marszałka, odlany w brązie orzeł z koroną, taki sam jaki nosił dziadek na swojej maciejówce. I przepiękny, w bardzo dobrym stanie, wydany w 1933 r. album o bohaterstwie legionów i ich komendancie! Po pierwszej wojnie rodzina Ziółkowskich osiedliła się w Sulejówku, a ojciec pana Zbyszka pracował przy budowie koszar wojskowych w Starej Miłośnie. Pan Zbyszek bywał za życia Marszałka w „Milusinie” razem z ojcem, który przedstawił mu nieco starsze od niego Wandzię i Jagódkę – córki komendanta. Pamięta jak tata pokazał mu dyskretnie szynel wiszący na wieszaku, mówiąc: - Zwróć uwagę na to miejsce pod kołnierzem na plecach. Ono jest wylizane przez Kasztankę, która w taki sposób okazywała komendantowi czułość. Nawet ona go kochała - i to z wzajemnością!
W pamięci zachowało się wiele anegdot o komendancie, jak np. ta: Pyta Piłsudski swojego żołnierza: – A za co ty tyle odznaczeń dostałeś? – Za odwagę! – odpowiada pytany. – No dobra, to złap mnie teraz za wąsy. - Co to, to nie - delikwent nawet schował za siebie ręce. Podszedł Marszałek do innego, mniej udekorowanego – No a ty złapiesz mnie za wąsy? – pyta – i zanim się spostrzegł, już żołnierzyk trzymał marszałka za oba sumiaste, a jeszcze dodał: - Stój spokojnie Dziadku, bo ci je poobrywam! Wojsko zamarło, a komendant z uśmiechem nazwał żołnierza nieustraszonym!
Pełen fotografii album zadedykowany jest „Wodzowi, towarzyszowi broni” i opiewa cały etos walki legionów o niepodległość. Pięknym językiem wyrażono szacunek i wdzięczność dla komendanta, który „wśród tych żołnierzy pędził chmurne dni i bezsenne noce - ten co największy na siebie wziął ciężar i prowadząc Polskę nie zdjął go z siebie dotychczas, stając się w nadludzkim wysiłku osią, na której obrócił się los, życie i historia trzydziestu milionów ludzi.” Są w albumie dokładne opisy walk i potyczek, w których brał udział ojciec pana Zbyszka. Jasno napisane jest, że to najwaleczniejszym z wszystkich trzech armii – polskim legionistom – zawdzięczamy odzyskanie ojczyzny. Armie nie mogąc uporać się na froncie wschodnim, za udział w tej ofensywie legionów zgodziły się na warunki Piłsudskiego. Ziółkowski uważa, że ciągle za mało doceniana jest postać człowieka, który i dzisiaj przywróciłby nam szacunek dla samych siebie. Jako jeden z pierwszych członków Towarzystwa Przyjaciół Sulejówka i wierny pamięci marszałka, pan Zbyszek w odpowiednim momencie zebrał wśród mińskich rzemieślników imponującą kwotę, wspierającą budowę obelisku ku czci Marszałka. Pozostały tylko pamiątki i nie ma nikogo, kto kochałby ojczyznę tak jak On – bardziej niż własny los. PS Ostatnio mińszczanie święcili imię Piłsudskiego wystawą w muzeum przy Okrzei.

Numer: 2005 27   Autor: Bożena Abratowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *