Drodzy Czytelnicy

- Zabiły nas wielkie miasta, młodzież i frekwencja - tłumaczą co gadatliwsze tuby PiS-u, obwiniając za przegrane wybory nieprzychylne media, włącznie z reżimową TVP, która wymyśliła hasło „Zmień Polskę - idź na wybory”. A może tak właśnie miało być? Tak sprytnie, czyli stworzenie w parlamencie silnej opozycji i oddanie rządów partii Tuska, bo ekipa Kaczyńskiego nie miała szans na sukces, mając przeciwko sobie większość Polaków i Europejczyków. Może nie miała też nadziei na przygotowanie kraju do Euro 2012? Tak myślą nie tylko zwolennicy spiskowej teorii dziejów

Oczy nadziei

Drodzy Czytelnicy / Oczy nadziei

Wyborcza niedziela była dniem strachu i budzącej się nadziei, że jednak zwycięży normalność. W siedzibach obwodowych komisji wyborczych podkreślano rosnącą z godziny na godzinę frekwencją i aktywną przy urnach młodzież.
- Nie chcemy państwa strachu, nie chcemy pracować za granicą - młodzi śmiało uzasadniali swój wybór. Ale jeszcze nic nie było pewne, a nawet o 20.30, kiedy to PKW miała ogłosić koniec wyborczej ciszy. Potem nastąpił prawie trzygodzinny horror, choć prowadzący program TV między wierszami zdradzali, że będzie niespodzianka. Stała się równo o 22.55, kiedy słupek PO zatrzymał się na prawie 44 procentach poparcia, a PiS osiągnął aż o ponad 10 punktów niższy poziom. Już wszystko było jasne, bo przecież nawet mało wiarygodne sondaże nie mogły zniwelować takiej różnicy.
- To najszczęśliwszy dzień w moim życiu - cieszył się Tusk. - Nie daliśmy rady totalnej nagonce - tłumaczył Kaczyński, a Kwaśniewski wzorem klasycznej aktorki oznajmił, że oto 21 października 2007 roku skończyła się czwarta Rzeczpospolita. Tyle faktów ku pamięci najmłodszych, bo przecież to dla nich ponad 10 milionów dorosłych wybrało normalność i rozwój. Oczywiście według ich zasad pojmowania swobód obywatelskich i roli państwa w społeczeństwie, którymi skontrowali życie w strachu i powszechnej inwigilacji. Skuteczna to była kontra, ale przyniosła polaryzację nastrojów.
Dobitnym przykładem politycznej ambiwalencji jest nasz powiat, czy - jak kto woli - mińska ziemia, która po latach doczekała się dwojga posłów z przeciwstawnych opcji - Czesława Mroczka z PO i Teresę Wargocką z PiS. Gratulujemy obojgu, bo przecież usilnie namawialiśmy do wyboru naszego kandydata, ale też patrzymy na nich oczami wielkiej nadziei. Jak garwolinianie na swoją poseł Prządkę, która pokazując obwodnicę udowodniła, że obietnic nie rzuca na wiatr, a w konkretne inwestycje. Przy okazji gratulacje dla Leszka Celeja, który wskoczył w miejsce Kozaczyńskiego do Sejmiku Mazowsza.
Wygraliśmy więc potrójnie, ale na owoce tego zwycięstwa musimy jeszcze poczekać. Rok, dwa, a może nawet cztery i potem rozliczyć bez skrupułów. Jeśli tego nie zrobimy, zamiast oczu wielkich nadziei, będziemy mieli wielkie oczy od strachu. Ale i rozliczenia nie pomogą, jeśli sami nie weźmiemy się do roboty. Przyszły premier Donald Tusk już zawija rękawy, więc bierzmy z niego przykład.
W robocie można jednak popełnić niezamierzone błedy, które natychmiast wychwycą nasi recenzenci. Genowefa Augustyniak ma pretensje, że nazwaliśmy ją najstarszą seniorką ZNP, a ona jest najstarsza tylko stażem w związku, do którego wystąpiła w 1946 roku, jako niespełna 18-letnia nauczycielka. Zwracamy wszelkie honory i obiecujemy większą precyzję w opisywaniu kobiet. Trudno nam jednak przyznać rację Annie Sidorowicz, która nam zarzuca dziennikarskie lenistwo (vide: Medalowy ambarans, s. 7). I znowu mamy oczy pełne nadziei, że nie rzucą się na nas wszystkie polonistki z miasta i powiatu, a wreszcie rzucą się do pisania o swoich szkołach i ich sukcesach. Bo chwalić się trzeba, nie tylko w polityce.

Wasz Redaktor

Więcej zdjęć tutaj

Numer: 2007 43





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *