Wernisaż w MDK

Utarło się, że najlepsze akty kobiece malują artyści płci męskiej. Te wszystkie „Olimpie”, „Maje nagie”, „Narodziny Wenus”, akty Brandta czy Podkowińskiego – oczywiście są poruszające, piękne... i pełne erotyzmu

Uroda zmęczenia

Wernisaż w MDK / Uroda zmęczenia

Tymczasem prawdziwą tajemnicę kobiecego ciała, znakomicie odtwarzają malarki - kobiety. Wystarczy wspomnieć o Tamarze Łempickiej, malarce z początku XX w., czy poznać akty malowane przez współczesną młodą Joannę Sarapatę, która jest znana i ceniona w całym świecie. Kobieta malując nagą kobietę, widzi nie tylko kształty, widzi duszę, wie dlaczego w ciele wystąpiły oznaki zmęczenia, starości, euforii czy smutku.
Debiutująca malarka Katarzyna Onisk wystawia właśnie w pałacowej galerii akty kobiece, których uroda przyćmiewa nieco jej nie mniej interesujące prezentacje biżuterii i niewielkich rzeźb w metalu. Ta młodziutka malarka sportretowała kobiety w różnym wieku, o różnych kształtach nagiego ciała w sposób tak niezwykły, że z jednakowym zainteresowaniem podziwia się piękne gładkie plecy młodej modelki, jak i niemłody biust zmęczonej upływem czasu kobiety z nadwagą. W tych obrazach jest prawda o osobie i ciepło, a nawet wzruszająca bezbronność nagiego ciała. Są to malowane opowieści o życiu kobiety.
Wystawione obrazy przekazują te wrażenia w nieskazitelnej formie. To są artystyczne akty bardzo odległe od nachalnego erotyzmu. Prezentując artystkę, dyrektor Kalińska była pod wrażeniem. Wszyscy obecni na wernisażu podobnie, z wyjątkiem kilku panów, którzy wolą modelki ze „świerszczyka”. Znakomity jest obraz, na którym dziewczyna siedzi na tle prostokątnego ekranu i wydaje się być malowidłem, które ożyło i schodzi z płótna. Gdyby taki był zamysł malarki – to brawo! Bo to lekki ukłon w stronę surrealizmu.
Kasia Onisk właśnie kończy warszawską ASP na wydziale konserwacji. Jest absolwentką Macierzanki. Ma dopiero 24 lata i wspaniale opanowany warsztat malarski. Mistrzowsko operuje światłem. W folderku prezentującym autorkę napisano, że: „Ciągle poszukuje własnej drogi artystycznej”. Ona chyba dopiero zaczyna jej szukać, chociaż wydaje się, że dobry początek już znalazła. Jest dobrze przygotowana do pracy przez znakomitych pedagogów. Ale jej autoportret w tymże folderze – w żaden sposób nie oddaje wdzięku i urody malarki. Ona bez kompleksów i z życzliwą serdecznością może malować akty pięknych kobiet – co właśnie zaprezentowała. Polecam tę wystawę szczególnie panom, którym każdy kobiecy akt może kojarzyć się z czymś bardzo odległym od sztuki.

Numer: 2007 17   Autor: Bożena Abratowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *