Jak wychowywać?

Jeżeli chłopcy grający w piłkę wybiją komuś szybę, to za naprawę szkody płacą, w każdym razie zawsze płacili rodzice szkodników. Teraz chłopaki się zmywają z miejsca incydentu, kłamią, kiedy się ich przyłapie, a rodzice powinni płacić... ale na ogół wymigują się

Trzepać po kieszeni

Jak wychowywać? / Trzepać po kieszeni

Najgorsze, że wymigują się bezczelnie, argumentując idiotycznie, i to w obecności małoletniego winowajcy. Źle się dzieje w młodocianym społeczeństwie. Już nie chodzi o wybijanie szyb czy uszkadzanie przy zabawie karoserii samochodów ani o przebijanie opon dla rozrywki. Ale mamy poważnych, kilkunastoletnich przestępców z mordercami własnych babć włącznie. I to nieraz dla marnych pieniędzy, bo babcie zamożne na ogół nie są. Włamania, pospolite chuligaństwo, kradzieże i dręczenie ofiar. A co za tym idzie, sądy, kary i utrzymywanie małoletnich w domach poprawczych na państwowym wikcie. Państwowym - czyli opłacanym z kieszeni podatników. Resocjalizacja w takich placówkach wychowawczych – to ułuda. Po poprawczaku tylko zwiększają nam się hordy poważnych, dorosłych przestępców.
Wiadomo, tak przynajmniej twierdzą psycholodzy, że całe zło zaczyna się w rodzinie. I to nie zawsze patologicznej. Te normalne rodziny bywają tak zajęte pracą, że na wychowywanie własnych dzieci czasu ani chęci nie mają. A więc pora zmusić rodziców do odpowiedzialności za własne dzieci. Tylko jak? Najskuteczniejsze jest podobno uderzanie po kieszeni. To rodzice powinni płacić za całkowite utrzymanie i naukę ich latorośli w poprawczaku. Jest problem z tymi, którzy mają wprawdzie na wódkę i papierosy, ale już na jedzenie im nie wystarcza. Ale mamy kryzys na rynku robotników fizycznych. Brakuje pomocników na budowach, nie ma sprzątaczy ulic i innych miejskich obiektów; buduje się drogi, tam też każda para rąk potrzebna. Może należałoby zaangażować do roboty tatusiów, nawet tych, co są na bezrobotnym.
Jeżeli bogaty tatuś zapłaci za pobyt dziecka w poprawczaku, to być może uzna, że wcześniej należało wynająć tańszego fachowca-wychowawcę, zanim syn trafił w złe towarzystwo. A może konieczność wnoszenia opłat da impuls do wychowywania, a przede wszystkim interesowania się własnymi dziećmi. W każdym razie podobno nie ma lepszego argumentu niż finansowy.

Numer: 2007 14   Autor: Bożena Abratowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *