Krzysztoń w kościele NNMP

W ubiegły czwartkowy wieczór, w kościele NNMP, z recitalem pieśni wystąpiła Antonina Krzysztoń. Był to koncert charytatywny i kościół był pełny. Cel zacny – nasze mińskie siostry karmelitanki marzną, a lada dzień spodziewamy się ochłodzenia

Rozgrzała serca

Krzysztoń w kościele NNMP / Rozgrzała serca

One marzną i modlą się za nas, a ona śpiewem zagrzewa ludzi do ofiarności, do szczodrości. W zakonie po prostu nie ma pieniędzy na opał. Wierni nie zawiedli. Wszyscy po koncercie postarali się, aby puszki na pieniądze przepełniły się. Po takim koncercie było to łatwe do przewidzenia. Antonina Krzysztoń to artystka niezwykła. Poetka i kompozytorka. To, co wykonuje, zwykle zalicza się do poezji śpiewanej. Ale jej pieśni i ballady nawet w tym gatunku wyróżniają się. Nawet kiedy skomponowała kolędę, która swojsko brzmi jak kujawiaczek, to w jej kryształowym głosie pobrzmiewa jakaś orientalna nuta. Szczególnie dało się to brzmienie usłyszeć w balladzie „Dziękuję za słońce”. Ta poetka nie mówi: napisałam, skomponowałam - ona mówi z prostotą, która jest szczera – śpiewam to, co mi akurat przyszło do głowy. Jest to poezja czysta i prosta, jak ta np. „nie w pałacu, ale w szopie, rodził się nasz Bóg”. Światła w kościele przygasły, zostały tylko te przy stajence i na choinkach. Cichutko jak myszka w mroku wbiegła przed mikrofon drobna kobietka, zsunęła ze stóp pantofelki, wzięła do ręki gitarę... i zaczął się fascynujący koncert. Na początek kolędy własne i nie mniej piękna o tym, że „nie było miejsca dla ciebie”. Antonina łatwo nawiązuje kontakt z publicznością, ludzie śpiewają razem z nią – kiedy o to prosi, ale chyba tylko ci, którzy nie fałszują, bo niewybaczalne byłoby skażenie jej śpiewu.
Tworzy pod wpływem różnych wrażeń. Śpiewa Antonina ballady dedykowane ludziom niezwykłym, a ta niezwykłość polega na tym, że oni żyją nie tylko dla siebie, ale głównie dla innych. Śpiewa pięknie o miłości, która jej zdaniem, jest czymś najważniejszym w ludzkim życiu, i życzy, aby każdy spotkał na swej drodze tę prawdziwą miłość. Komponuje muzykę nie tylko do własnych tekstów, np. nieżyjący już Aleksander Fedorowicz napisał ostatnie przed śmiercią słowa „Bracie, ty nie wiesz, na co czekasz” z refrenem: „Jest takie czekanie, które jest już spotkaniem, i jest taka ciemność, która jest już światłością”.
Nie sposób pisać o recitalu Antoniny Krzysztoń, nie cytując zawartej w nim poezji, można by jej słuchać w nieskończoność... ale w pewnym momencie zabrała swoje pantofelki i wybiegła w mrok...

Numer: 2007 04   Autor: Bożena Abratowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *