Prosto z Chobotu

Kończy się listopad, ten miesiąc, w którym szczególnie wspominamy tych, którzy odeszli, i tych, którzy zapisali się w narodowej pamięci zasługami. Bo listopad to nie tylko czas umarłych, ale i rocznica powstania

Wskrzesiła pamięć

Prosto z Chobotu / Wskrzesiła pamięć

W Chobocie stoi pomnik Ludwika Walesiaka. W oparciu o przekazy rodzinne i dokumenty, postawiła ten pomnik wnuczka Anastazja Walesiak-Książek. Wprawdzie pisaliśmy o tym obszernie, ale ponieważ jest to rodzina wyjątkowa, warto wspomnieć kilka faktów. Patriotyzm jest u nich przekazywany z mlekiem matki. Ludwik Walesiak był kurierem w czasie powstania i przypłacił swoją działalność niemal śmiercią. Powieszony na gałęzi przez carskich żandarmów, cudem ocalał. Anastazja, zaprzysiężona w AK w czasie II wojny – była w szpitalu mińskim położną. Mieszkając na terenie szpitala, pod łóżkiem przechowywała radiostację, a jako dobrze poinformowana osobiście ostrzegała zagrożonych aresztowaniem. Zna niemiecki. Tajemnie szkoliła sanitariuszki dla warszawskiego powstania. W dodatku w rodzinnym domu przechowywała żydowską dziewczynę, której w ten sposób ocaliła życie. Za co została po wojnie uhonorowana. Wprawdzie Ludwik Walesiak był bohaterem – męczennikiem powstania styczniowego, ale i w listopadzie pamiętają o nim dzieci szkolne, gromadząc się i oddając mu hołd pod wspomnianym pomnikiem. To bardzo cieszy panią Anastazję i jej córkę Małgorzatę.
Córka pani Anastazji, Małgorzata Książek-Kettle, od 30 lat mieszka i pracuje w Anglii. W dużym stopniu przyjęła kulturę tej drugiej ojczyzny, w której ma męża, miała godną pracę, a obecnie jest od niedawna na emeryturze. Często odwiedzała matkę i zawsze bolał ją widok walącej się ponadstuletniej chałupy pradziadków, w której spędziła swoje dziecięce lata. A dom niegdyś był piękny. A tu werandy się waliły, okiennice smętnie zwisały, podłóg praktycznie już nie było. Szczury szalały. Piękny dom popadał w ruinę. I Małgorzata postanowiła, ku radości pani Anastazji, reanimować domostwo. Poświęciła na to wszystkie swoje oszczędności i nadal pakuje w to przedsięwzięcie całą emeryturę. Ale dokonała niespotykanego dzieła. Walczyła o każdą starą belkę, każda stuletnia szybka w oszklonych drzwiach ganku była dla niej jak skarb! Na strychach wygrzebywała stare klamki i okucia. Odremontowała dom, modernizując tylko ogrzewanie i sanitariaty. Starała się ocalić każdy zapamiętany szczegół wyposażenia wnętrza. Oryginalne okiennice i drewniane podłogi. Tylko w obszernej sieni, do której konno można było wjechać, zmieniła bruk z dębowej kostki na bardziej praktyczny w utrzymaniu czystości. Na szczęście ocalały stare kredensy, stoły, krzesła. Jest elektryczność, ale i lampy naftowe dla pamięci o tym, jak tu było.
Pani Małgorzata jest dumna i szczęśliwa. W tym domu znajduje spokój. Ale jej drugi dom jest w Anglii. Trudno wymagać od jej męża, aby na stare lata przeniósł się do obcego mu kraju. Tak więc Małgorzata rozdarta jest pomiędzy dwiema miłościami. Ta pierwsza – to dziedziczny w tej rodzinie patriotyzm. Bo pamięć o naszych pradziadach, wskrzeszanie miejsc, w których żyli – to po prostu patriotyzm najczystszej wody.

Numer: 2006 49   Autor: Bożena Abratowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *