Wszyscy mówią, a nawet krzyczą o kryzysie, a jego tak naprawdę nie widać. – Jak to? – zapytają oburzeni finansiści. Złoty pada na pysk, na giełdzie wciąż bessa (akcje mojego ulubionego banku spadły z 56 do 18 zł), w sklepach posucha, ceny wciąż puchną, a bezrobotnych urosło do 10,5 procent. A jednak w życiu codziennym jeszcze kryzysu nie …