KołbielKołbiel historyczna

Krótkie, ale intensywne spotkanie z żywą historią mieli w minioną sobotę mieszkańcy Kołbieli. W ramach Europejskiej Nocy Muzeów przed urzędem gminy rozstawił się XVII-wieczny obóz, w którym krzątali się ubrani w barwne stroje z epoki rekonstruktorzy z warszawskiej grupy Semper Fidelis Res Publicae

Staropolskie zabawy

Impreza w Kołbieli była jednym z elementów Europejskiej Nocy Muzeów obchodzonej w powiecie otwockim. Związany był także z corocznym piknikiem historycznym oraz inscenizacją bitwy o pałac Bielińskich w Otwocku Wielkim. To, co działo się w Kołbieli, zorganizowano w znacznie mniejszej skali, ale z równą dbałością o historyczny realizm.
Obozowisko przygotowane przez stowarzyszenie Semper Fidelis Res Publicae składało się z kilku stanowisk. Przy każdym z nich zapraszano do wspólnej zabawy, a przy tym  nauki. Z takiego wezwania skorzystały przede wszystkim dzieci, których ciekawość zmuszała do spróbowania wszystkiego, co udostępnili organizatorzy.

Na pierwszy ogień poszła żonglerka. Nie tylko piłkami czy maczugami, ale także nożami. Najmłodsi z zainteresowaniem obserwowali popisy obozowego kuglarza oraz  próbowali pod jego okiem swoich sił z piłeczkami. Nie każdemu wychodziło, ale zabawa była przednia.
Jeszcze większym powodzeniem cieszyły się ćwiczenia z palcatem. Jest to rodzaj kija, służący do wprawiania się w szermierce. Rekonstruktorzy przywieźli ze sobą bardzo uwspółcześnione wersje tej broni, którą nikomu nie można było zrobić krzywdy, ale zaliczyć czyste szermiercze trafienie przeciwnika – i owszem. Dlatego trawnik przed urzędem gminy zamienił się w pole pojedynków.

Pod znakiem rywalizacji stało też tradycyjne strzelanie z łuku oraz rzut dzirytem, czyli rodzajem włóczni. W pierwszym przypadku ważna była celność i precyzja. W drugim  dochodziła też w odpowiedni sposób użyta siła, bo wbrew pozorom trafienie w stojący w pobliżu pniak wcale nie było łatwe. Na sprawdzenie swoich umiejętności  łuczniczych skusił się nawet wójt gminy Kołbiel Adam Budyta – z wcale nie najgorszymi skutkami.
Na uzdolnionych manualnie czekały zabawy plastyczne, zaś nastawieni na wyzwania umysłowe mogli rozegrać partyjkę w jedną z gier z epoki. Do wyboru był młynek, tryktrak oraz forteca, w które zagrywali się Polacy w dawnych czasach.

Organizatorzy pikniku przywieźli ze sobą także całkiem pokaźny zbiór replik dawnej broni. O wykorzystaniu każdej z nich z pasją opowiadał prezes Semper Fidelis Res Publicae Leszek Tarwacki. Na każdego, kto chciał sprawdzić jak w praktyce stosowano ów arsenał, czekał pieniek oraz kosz ziemniaków, które można było ciąć i przebijać do woli – berdyszem, halabardą czy szablą.

Na zakończenie spotkania z historią ogłoszono wyniki trwających konkursów i zawodów. Wśród nagród znalazła się możliwość wystrzału z oryginalnej XVII-wiecznej armaty, którą rekonstruktorzy przywieźli ze sobą. I takim właśnie głośnym akcentem zakończono sobotni piknik.

Numer: 20 (1024) 2017   Autor: Łukasz Kuć





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *