Jednym okiem /63/

Przed świętami Kowalski dostał rentę i postanowił zaszaleć na zakupach. – Jak szaleć, to szaleć! – zawołał do sprzedawczyni – Dwa jogurty poproszę...

Odmęty renty

Jednym okiem /63/ / Odmęty renty

Tuż przed Wielkanocą dostałam list z ZUS-u. Nie – tym razem nie prosili mnie, żebym stawiła się w celu potwierdzenia, że nadal pozostaję przy życiu. Ta procedura ma zapobiegać temu, żeby moi bliscy nie pobierali renty na moje zwłoki ukryte w szafie. Nie, tym razem to nie to. Zakład ubezpieczeń zawiadamia, że od 1 kwietnia podstawa opodatkowania będzie wynosić 860 złotych. Dobra nasza, myślę sobie. Całkiem spora ta podwyżka. Czytam dalej. Zaliczka na podatek dochodowy... bla, bla... Kwota do wypłaty: 745 złotych polskich. To nie żart. Nie wiem, czy mam się czuć upokorzona? To za dużo, by umrzeć – za mało, by żyć.

Ja jestem naprawdę pro-life. Tylko że życie osoby niepełnosprawnej na ogół nie kończy się w momencie urodzenia. Ono się wtedy dopiero zaczyna. Niepełnosprawnym dzieciom jakoś łatwiej zyskać przychylność – są przecież takie małe, słodkie i bezbronne. Ale nikt nie myśli o tym, że z tych dzieciaków wyrastają niepełnosprawni dorośli. Niewielu z nich ma pracę. A głodowe renty nie wystarczają na godziwe życie i rehabilitację. Mam troje dzieci, które muszę utrzymać. Mimo krzywdzącego mnie orzeczenia o niezdolności do żadnej pracy.

Myślałam, że już trochę odeszliśmy od czasów, gdy w latach ‘50 ubiegłego wieku w USA debatowano nad tym, czy opłaca się w ogóle kształcić takie osoby, jak ja. Twierdzono, że i tak nie zwrócą one społeczeństwu poniesionych na to kosztów. Proszę mi wierzyć – jeśli o mnie chodzi, staram się jak mogę. Imam się najróżniejszych zajęć, byle tylko utrzymać się na powierzchni. Łatwo nie jest. O wynajęciu np. kogoś do pomocy w domu mogę sobie tylko pomarzyć. A przecież jest wielu ludzi w sytuacji gorszej od mojej. Ci, którzy stanowią prawo, chyba milcząco zakładają, że osoba niepełnosprawna pozostaje na utrzymaniu swoich najbliższych i jest to wyłącznie ich problem. Świetnie więc rozumiem niepokój niektórych rodziców o to, co stanie się z ich potrzebującymi opieki dziećmi, kiedy ich już zabraknie.

Jest taki amerykański serial dokumentalny. Wszyscy młodzi bohaterowie mają pracę, marzenia, przyjaciół. Wszyscy też mają Zespół Downa. Czy ja się kiedyś doczekam tego, by w moim kraju życie osób niepełnosprawnych wyglądało choć trochę podobnie? Tak tylko pytam...

Numer: 14 (1070) 2018   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *