Jednym okiem /58/

Pewna teściowa wbijała młodemu małżeństwu do głowy, że po ślubie nie ma moje, nie ma twoje – jest nasze. Tak wytresowany młody żonkoś pewnego dnia zapytał swoją lubą: – Kochanie, gdzie są te NASZE kalesony?!

Duma kuma

Jednym okiem /58/ / Duma kuma

Stare polskie przysłowie mówi, że sukces ma wielu ojców, a klęska jest sierotą. Ostatnie igrzyska olimpijskie przypomniały mi, że to prawda. Po pierwszym konkursie w Pjongczangu, niezbyt udanym dla Polaków, mogłam usłyszeć na mieście głosy, że... już po Stochu. Stoch się skończył, Stoch zepsuł skok, itd. A kiedy konkurs na dużej skoczni zakończył się sukcesem Kamila, cała Polska śpiewała – wygraliśmy, wygraliśmy! A ja nawet nie wiedziałam, że ci rozochoceni kibice startowali w tych zawodach. Ach, więc to tak, pomyślałam. Kiedy przegrywasz, to tylko na własny rachunek. Ale zwycięstwo jest naszym wspólnym dobrem i dumą narodową. Chociaż... może to i dobrze? Mamy obecnie tak mało rzeczy, które nas wszystkich łączą, że chyba dobrze, że przynajmniej sport jeszcze jednoczy wszystkich Polaków. Powyższa zasada sprawdza się jednak nie tylko w odniesieniu do sportowców. Jest uniwersalna. Przypomnijcie sobie, ile razy zdarzyło Wam się pomyśleć – co ten burmistrz wyprawia? A jeśli przypadkiem zdarzyło mu się zrobić coś mądrego – ależ to NASZE miasto pięknieje! Prawda?

Wracając jednak do tematów okołosportowych na czasie. Pamiętam z mojego dzieciństwa, że w zimie prawie WSZYSCY jeżdzili na łyżwach, na sankach – a chłopcy grali w hokeja. Dlatego wydaje mi się, że kwestia tzw. usportowienia naszej młodzieży to nie tylko sprawa nakładów finansowych, ale też pasji i chęci. Bo bez tego trudno raczej liczyć na następców Stocha, Małysza, czy Bródki. Słyszałam, że późniejszy czterokrotny mistrz olimpijski Simmon Amman też zaczynał od budowania skoczni we własnym ogrodzie. A jego rodzice byli tak niezamożni, że nie mieli nawet telewizora.

Rozumiem, że w Polsce może nie być najlepszych warunków do uprawiania np. narciarstwa alpejskiego. Ale już biegi narciarskie – dlaczego nie? Zdjęcie z 1964 r. przedstawia mojego Tatę z kolegą podczas biegu gdzieś pomiędzy Marianką a Mińskiem. Narty mieli ponieniemieckie. Oczywiście, można też powiedzieć, że dawniej ZIMY były inne – ale przecież w tym roku śniegu i mrozu nam nie brakowało? Tak tylko pytam.

Numer: 8 (1064) 2018   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *