Mińsk MazowieckiRozmowy intymne

Od 17 lat dyrektoruje mińskim szkołom – średniej ZS im. MSC i policealnemu Medykowi. Nie chciała dotychczas zajmować się polityką realną, ale w ostatnich wyborach z powodzeniem weszła w skład rady miasta z listy PO. W pół roku wyrzucono ją z klubu radnych Platformy, a wkrótce stała się główną oponentką burmistrza i wspierających go osób. Jak doszło do tak radykalnej metamorfozy? Najlepiej przyczyny swojej przemiany zna Krystyna Milewska-Stasinowska, z którą rozmawia J. Zbigniew Piątkowski.

Gra o prawdę

Rozmowy intymne / Gra o prawdę

Zacznijmy od początku, a więc powodów poparcia w wyborach Marcina Jakubowskiego i PO?
- Należy najpierw powiedzieć, jak się znalazłam w radzie miasta. Otóż nie znałam wcześniej bezpośrednio układów politycznych w mieście. O pewnych sprawach wiedziałam tylko z lokalnej prasy, rozmów oraz obserwacji różnych wydarzeń. Miejsce na tej liście wyborczej zaproponował mi Mirosław Krusiewicz, którego darzę szacunkiem. Jakubowskiemu zaufałam, spodziewając się, że jego energia i ambitny program wyborczy pozwoli na wprowadzenie w Mińsku Mazowieckim wielu dobrych, potrzebnych zmian. Myślałam, że jest prawy i odpowiedzialny, wszak pracował w Urzędzie Skarbowym, a na burmistrza poparł go nasz poseł, osoba przecież z dużym autorytetem...

Co się stało, że tak nagle stanęła pani po stronie opozycji wobec nowego burmistrza?
- Półtora roku temu Jakubowski zaproponował radzie miasta uchwałę, która dotyczyła utworzenia dwóch filii przedszkoli miejskich, co miało dać oszczędności finansowe na wynagrodzeniach dwóch dyrektorów oraz księgowych i intendentów. Pomysł ten mnie zaszokował, więc mu się sprzeciwiłam. Znam ustawę o systemie oświaty i wiem, że zezwala ona na tworzenie filii jedynie przedszkolach specjalnych. Nie podoba mi się także traktowanie przez burmistrza właścicieli przedszkoli prywatnych oraz niezgodne z prawem uchwały dotyczące dotacji dla tych przedszkoli, o czym dowiedzieliśmy się na ostatniej sesji.

Na reperkusje nie trzeba było długo czekać...
- Oczywiście, zostałam zaocznie skreślona z klubu radnych PO, choć do partii tej nie należę. Znalazłam się w opozycji do burmistrza, ale moje przeciwstawianie nie wynika z przesłanek politycznych, a wyłącznie merytorycznych.

Rozumiem, że wzmożone interpelacje to także efekt mało merytorycznych rządów...
- Owszem, na pewno w zakresie kilku spraw, ale zgłaszane problemy są lekceważone przez burmistrza. Występowałam np. kilkakrotnie w sprawie zainstalowania ustalonych z inżynierem drogowcem z ZDM 10 spowalniaczy ruchu na ulicy Klonowej. Skończyło się to wykonaniem dwóchakich garbów, które nie spełniają swojej roli i niezapewniają bezpieczeństwa szczególnie na zwężeniach tej ulicy. Prosiłam o zatrudnienie przeprowadzacza dla dzieci (mieszkających po wschodniej stronie ulicy Siennickiej m. in. na osiedlu Klonowa), które idą do SP-6 przez ul. Siennicką za przejazdem
kolejowym. Złożyłam w tej sprawie już 8 interpelacji oraz 150 podpisów rodziców tych dzieci. Burmistrz nie reagował na moje sugestie, a 21 marca br. uczeń w drodze do szkoły, został w tym miejscu potrącony przez samochód! Nie wiem co jeszcze musi się stać, aby burmistrz zareagował.

Nie chce się wierzyć, słuchając o takiej ignorancji...
– Dlatego na kolejnej sesji zamierzam złożyć znowu interpelację, aby burmistrz wystąpił do urzędu pracy, który może sfinansować zatrudnienie przeprowadzacza z funduszu robót publicznych. Wiem od dyrektor Grażyny Borowiec, że wiele gmin korzysta z tych środków. Należy się tym jedynie zainteresować i zająć nadzorem, ludzie tacy mogą też np. uprzątnąć park czy ulice miasta. Byłoby to na pewno z korzyścią dla wszystkich, bo potrzeb w tym zakresie jest u nas w mieście wiele, a w ten sposób zmniejszymy obszar biedy i bezrobocia.

Zahaczyła pani także o newralgiczną politykę kadrową burmistrza...
- Pytałam też ostatnio burmistrza o politykę kadrową, gdyż dowiedziałam się jak są omijane, a wręcz łamane w UM zasady rekrutacji. Pytałam także, czy to prawda, że w pierwszym konkursie w PWiK, jedyną osobą spełniającą kryteria był wcześniej bezzasadnie odwołany (bo burmistrz powiedział, że nie będzie uzasadniał swojej decyzji) prezes Włodzimierz Samulik? Postanowiłam się tym zainteresować, gdyż na żadne „niewygodne” pytanie, np. o wolne biurka w urzędzie po przeniesionym do MOPS wydziale d/s rodzinnych i alimentacyjnych (7 osób) i innych zwolnionych, nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.

Co jeszcze drażni radną Krystynę?
- Sporo, ale przykładowo brak na stronach BIP naszego urzędu zakładki „interpelacje radnych”, pusta zakładka schematu organizacyjnego urzędu, trudno odnaleźć oświadczenia majątkowe… Pytałam także o politykę przejrzystości i jawności działania, którą burmistrz obiecywał w kampanii wyborczej. Brak realizacji obietnic wyborczych m. in. doprowadzenie do Mińska Mazowieckiego SKM czy odwodnienie i budowa nawierzchni na ulicy Grzeszaka. Pytałam też o wiele innych problemów, na które wciąż nie otrzymuję odpowiedzi, albo są one lakoniczne.

Jednak komisja rewizyjna przy absolutorium za 2011r. nie znalazła znaczących uchybień...                                                                                                      - To prawda, ale analizowałam ostatnio wykonanie budżetu miasta w zakresie wynagrodzeń w 2012 r. Zrobiłam to bardzo starannie, bo burmistrz nie odpowiada na pytanie, dlaczego zwiększa zatrudnienie w UM? Widzimy też wszyscy, że zatrudnia głównie osoby związane z PO. I tak ostatnio stanowisko urzędnicze podinspektora d/s obsługi jednego prywatnego żłobka i klubów dziecięcych, (których jak dotąd w Mińsku Mazowieckim nie mamy) - zajęła córka jednego z radnych klubu PO. Złożyłam wniosek na sesji 11 marca br. o kontrolę przez naszą komisję rewizyjną, ale nie został on poddany pod głosowanie w formie uchwały przez przewodniczącego Dariusza Kulmę. Dlaczego?


Twierdził, że z przyczyn formalnych...
- Dlatego wraz z dwoma radnymi z Robertem Ślusarczykiem i Tadeuszem Błaszczakiem, przygotowaliśmy projekt uchwały na sesję 22 kwietnia br. o przeprowadzeniu dodatkowej kontroli burmistrza w zakresie zatrudniania, jawności i  do informacji publicznej. Głosowanie będzie sondażem dla niektórych radnych, czy wybrać lojalność wobec burmistrza czy dobro społeczne. Projekt jest szeroko uzasadniony i muszę przyznać, że te koszty biurokratyczne miasta w 2012 roku są bardzo wysokie. Nie mogę zdradzać więcej szczegółów, jednak denerwuje mnie, że burmistrz uzasadniał oszczędnościami tworzenie filii i zwolnienie dyrektorów przedszkoli, a teraz preferuje przerost zatrudnienia w urzędzie, a większość radnych na ten temat milczy.

Co jeszcze powinno niepokoić wyborców?
– Na pewno niejasne dotowanie organizacji pozarządowych z budżetu miasta. Klub Mazovia ma na przykład ponad 250 tys. zł, a tylko na piłkę nożną ok. 185 tys. zł. Mam w naszej szkole młodzież związaną z Mazovią, która ale nie ma zbyt dobrego zdania o swoim klubie. Mówią np. że dużo tam się pije, to jak mają wygrywać. Jest też w mińskiej radzie pewna sprzeczność interesów, jak chodzi o prowadzenie przez kilku radnych organizacji pozarządowych działających na mieniu komunalnym i dodatkowo pobierających z budżetu miasta dotację na stowarzyszenie. Zakazują tego ustawy o samorządzie gminnym i stowarzyszeniach, by zapobiegać korupcji. W wielu gminach radni oddają mandat, a u nas oficjalnie milczy się na ten temat. Kultura prawna radnego nie jest jego przywilejem ale obowiązkiem, dlatego będę nadal wytykać różne błędy i niedostatki władzy.

Samo wytykanie może jednak nie wystarczyć...
- Liczę na to, że burmistrz, który może się trochę zagalopował, wykaże dobrą wolę, by w zgodzie i porozumieniu współpracować dla dobra naszego miasta. Byłabym wdzięczna, gdybyśmy nie musieli się porozumiewać przez media, a sugestie radnych byłyby starannie wysłuchiwane i w miarę możliwości realizowane. To przykre, że musimy używać wobec burmistrza takich drastycznych narzędzi, aby zechciał zrozumieć, że to mieszkańcy są oburzeni i niezadowoleni z wielu jego decyzji, by wspomnieć ostatnio zawiedzionych mieszkańcach osiedla Grzeszaka.

Czy to niezbyt wygórowane marzenia?
- Bycie radną to moje nowe doświadczenie życiowe, to swego rodzaju wyzwanie. Mnie akurat chodzi nie o interes własny, jak zasugerowała jedna z dziennikarek. To przykre, że ta pani jest obecna na sesjach rady, a słyszy i widzi co chce. Nie zamieszcza też sprostowań, jakby się bała osób, których interesy osobiste i partyjne prezentuje. Tymczasem ja jestem radną nie dla jakiejś partii, ale dla dobra i rozwoju naszego miasta oraz jego mieszkańców i... swego zdania nie zmienię.

Co więc dalej z radną Krystyną?
- Osoby, które mnie znają to wiedzą, że nie lubię bylejakości, że jeśli coś robię to angażuję się w pełni, jestem staranna i nieustępliwa w swoich dążeniach, a wyznaczone cele zwykle osiągam. Wiedzą, że jestem bardzo otwarta i szczera wręcz do bólu. Nigdy do tej pory te moje cechy nie przeszkadzały mi w osiąganiu sukcesów zawodowych, a wręcz odwrotnie - pomagały. Prawda zawsze zwycięża.

Życzę więc rychłego oczyszczenia mińskiej stajni Augiasza. Będziemy się tym porządkom przyglądać.

Numer: 15   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *