Jednym okiem /55/

Rozmawia dwóch jaskiniowców. – Słuchaj, jacy my jesteśmy szczęśliwi! Pijemy krystalicznie czystą wodę, oddychamy nieskażonym powietrzem, jemy tylko organiczne jedzenie... – mówi jeden.–  Dlaczego więc do cholery umieramy w trzydziestym roku życia? – dziwi się drugi.

Logika praktyka

Jednym okiem /55/ / Logika praktyka

Często zdarza mi słyszeć, że w dawnych czasach ludzie nie dbali o przyrodę tak bardzo, jak obecnie. To po części prawda. W XIX w. dymiące fabryczne kominy były symbolem postępu i nowoczesności. Ale z drugiej strony... Pamiętam jeszcze z mojego dzieciństwa, że nie mieliśmy przyjaznych dla środowiska supercienkich butelek plastikowych. Świeżą wodę nieraz piło się z kranu – a szklane butelki po mleku i innych napojach zwracało się do sklepu, gdzie myto je i używano ponownie. Nie mieliśmy folii bąbelkowej, ani praktycznych pojemników z tworzyw sztucznych. Wszystko, co trzeba było zapakować, pakowało się w szary papier lub torebki, które potem starannie przechowywano.
Nie potrzebowaliśmy samochodu, by przejechać 30 metrów. Ludzie spalali nadmiar kalorii ciężko pracując fizycznie i nie potrzebowali do tego bieżni i innych urządzeń zasilanych elektrycznie.  Dzieci chodziły do szkoły pieszo lub jeździły na rowerze. A po szkole grały z kolegami w piłkę na podwórku – a nie na konsoli. Donaszały przy tym ubrania po starszym rodzeństwie. I nie były to ubrania markowe. Pieluszki trzeba było prać codziennie, bo nie było jednorazowych. Słońce i wiatr wystarczały, żeby wysuszyć pranie. W większości domów było tylko jedno radio i jeden telewizor. A jeśli się zepsuły? Pieczołowicie je naprawiano, zamiast od razu wywozić na śmietnik. W kuchni prawie wszystko robiło się ręcznie, bo niewiele mieliśmy urządzeń, które robiłyby to za nas. Nawet żywności nie wyrzucano tyle, co dziś – bo czego nie dojedli ludzie, zjadały zwierzęta.
O nie, nie chcę przez to powiedzieć, że dawniej ogólnie było lepiej. Nie chciałabym np. znowu dożyć czasów, kiedy praktycznie każda rodzina musiała oddać co najmniej jedno dziecko Bogu na aniołka. A na to się niestety zanosi, jeśli nazywające siebie ekologicznymi ruchy antyszczepionkowe czy też przeciwnicy antybiotyków będą nadal rośli w siłę. Medycyna naturalna jest dobra, ale nie wróżę powodzenia w leczeniu zapalenia płuc naparem z pokrzywy. Chcę tylko powiedzieć, że kto żyje w harmonii z naturą, ten nie musi stale MYŚLEĆ o ochronie środowiska. Zastanówcie się  nad tym...

Numer: 5 (1061) 2018   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *