MrozyLipiny bez winy

Warto do końca się bronić, bowiem jeśli nie tu, to gdzie indziej znajdą się sprawiedliwi, którzy waszej racji wysłuchają i osądzą postępowanie zanim ostatecznie was ukarzą. Tak twierdzi Dorota Długosz, która może mieć satysfakcję, bo nie musi płacić PGE prawie 13 tysięcy złotych za – zdaniem Jaszczuka – ukradziony prąd. Okazało się, że były to ohydne pomówienia...

Prądy na sądy

Podczas pamiętnej sesji 29 czerwca 2017 r. mroziański burmistrz stwierdził, że już 2012 r. kontrola przeprowadzona przez PGE stwierdziła nielegalny pobór energii elektrycznej w budynku. Stowarzyszenie bardzo sprytnie pisze w piśmie procesowym, że nie było protokołu przekazania, więc  odpowiedzialność ponosi gmina. Była umowa użyczenia, w której znajduje się zapis, że koszty energii i ogrzewania są scedowane na stowarzyszenie. Podobnie wszelkie obowiązki związane z utrzymaniem obiektu. Po 8 latach okazuje się, że to wina gminy, iż ktoś nielegalnie pobiera prąd. Dotyczy to pomieszczenia zajmowanego przez stowarzyszenie, które zapomniało założyć licznik...
Stowarzyszenie zostało pozwane przez PG, ale sąd zgodził się, aby do procesu dołączyła gmina Mrozy, a burmistrz przesłuchiwany był w charakterze świadka.
W uzasadnieniu wyroku sąd zarzucił, że biorący powinien sprawdzić stan budynku i instalacji. Tymczasem w protokole z zeznań monterów z PGE oraz biegłego wynika, że fachowcy mieli problem z ustaleniem stanu instalacji. Władze Stowarzyszenia uważają, że była to zaaranżowana kontrola z celem narażenia Stowarzyszenia na poniesienie niszczących kosztów.
Stowarzyszenie złożyło apelację do Sądu Okręgowego w Siedlcach. Podczas rozprawy zeznawał także burmistrz. Nie pomogło, bo SO zaskarżony wyrok zmienił i powództwo oddalił w całości. W uzasadnieniu zważył, że gmina jako właściciel nie dopełniła obowiązku należytego przekazania budynku,  więc Stowarzyszenie mogło nie mieć świadomości, że faktycznie istniejąca instalacja elektryczna nie obejmuje całości pobieranej energii. Mogło zatem pozostawać w usprawiedliwionym przekonaniu, że istniejący w budynku tylko jeden trójfazowy licznik, który był bezpośrednio połączony do pionu instalacji, prawidłowo odzwierciedla stan pobieranej energii.

Na zakończenie 2017 roku finiszowała kolejna sprawa w Sądzie Rejonowym w Mińsku, dotycząca niewypłacenia dotacji na Oddział Przedszkolny w Lipinach za okres od lipca 2016. Stroną skarżącą było Stowarzyszenie Rozwoju wsi Lipiny, Borki, Dębowce a stroną pozwaną UMiG Mrozy, reprezentowany przez samego burmistrza Dariusza Jaszczuka. Ten i tę sprawę przegrał z kretesem.
Co ciekawe, termin rozprawy był wielokrotnie przekładany. Z różnych powodów, ale – jak twierdzi Dorota Długosz – można śmiało powiedzieć, że sąd w Mińsku Mazowieckim skutecznie, różnymi metodami bronił się od tej rozprawy. Ostatecznie odbyła się 14 grudnia 2017 r. Natomiast sam wyrok został ogłoszony dopiero 28 grudnia, a w nim zasądzono gminie Mrozy zapłatę ponad 34 tysięcy złotych z odsetkami. Zapewne Jaszczuk odwoła się od wyroku, choć gminna kasa świeci pustkami, a rok jest wyborczy…
Tak to wszystko wygląda, choć jeszcze niedawno syn Jaszczuka nazywał lipińskie stowarzyszenie przekręciarnią, która na lewo podłączyła się do sieci i kradła prąd przez lata. A mrozianie? Wzywają burmistrza do publicznych przeprosin, a zarząd stowarzyszenia do pozwania przed sąd Jaszczuków za pomówienia... Należy się im z nawiązką...
A to jeszcze nie koniec przegranych przez Jaszczuka spraw...

Numer: 4 (1060) 2018   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *