W związku z nowelizacją ustawy o pracownikach samorządowych, która likwiduje stanowiska asystentów w administracji lokalnej, w Mińsku Mazowieckim rozgorzała dyskusja, że Jakubowski pozbawi pracy swoją partyjną koleżankę, która przed zatrudnieniem w urzędzie przez kilka lat piastowała funkcję asystentki posła Czesława Mroczka oraz kojarzona była z firmą medialną powiązaną z lokalnymi działaczami Platformy...
Polityka cynika
W magistracie jako asystentka dostawała zadania udziału w różnorakich zespołach powoływanych przez burmistrza i umowę zlecenie na dostarczanie korespondencji. Jakubowski użył fortelu w stylu Onufrego Zagłoby i zarządzeniem z 2 listopada 2017 roku wprowadził zmiany w regulaminie organizacyjnym miasta. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż powołał nowy etat w strukturze urzędu – stanowisko do spraw komunikacji społecznej, dotychczas nieznane w samorządach powiatu mińskiego.
Już 3 listopada Jakubowski ogłosił konkurs na to stanowisko, a wśród wymagań była znajomość języka rosyjskiego i/lub ukraińskiego (bez wymogu znajomości angielskiego), wykształcenie wyższe bez wskazania kierunku, umiejętność zarządzania profilami w social mediach. Nieoficjalnie mówiło się, iż lokalny działacz PO przygotowuje posadę dla swojej partyjnej koleżanki, której PiS zlikwidował stanowisko asystentki. Nie mógł przecież pozostać obojętny na jej liczne zasługi w bataliach politycznych związanych z organizowaniem „spontanicznych” protestów i marszów, śpiewaniem przed sądem, paleniem zniczy czy atakowaniem obecnie rządzącej w Polsce ekipy. Również lokalny poseł PO nie mógł pozostać na sprawę obojętny, a konkursu pilnowała w komisji jego siostra, która w ocenie sporej grupy mińszczan ma dość dobre kwalifikacje w zakresie komunikacji społecznej. Tak jak się wszyscy spodziewali wybrano Alicję C. i tak oto asystentka stała się urzędnikiem. Czy ma do tego kwalifikacje? Zapewne Jakubowski i Mroczek ją zawczasu w odpowiednim kierunku wyszkolili, co skutkowało w ostatnich dniach wybraniem jej do ścisłego kierownictwa mińskiej Platformy wraz z dyrektorem MZM Leszkiem Celejem i radnym Jerzym Gryzem. Z tej historii możemy jedynie wnioskować, że wybrana kandydatka będzie obowiązana przestrzegać przepisów ustawy o pracownikach samorządowych, czyli bezstronnie wykonywać swe zadania.
Należy jeszcze zapytać, po co w urzędzie nowe stanowisko? Czy Jakubowski organizuje tak wiele konferencji, że nie może obyć się bez pomocy? Czy raczej chodzi o propagandową tubę i polityczną nawalankę w przeciwników z różnych ugrupowań? Tym bardziej, że w zadaniach medialnej inspektorki nie ma współpracy z niezależnymi mediami, a tylko redagowanie magistrackiej tuby, czyli MIMa. I słusznie, bo tuszowanie prawdy na oczach dziennikarzy jest trudne, a nawet niemożliwe...
Za rok wybory i zapewne potrzeba chwiejącej się władzy Jakubowskiego dodatkowego wsparcia w sytuacji, gdy w projekcie budżetu na 2018 rok zaplanował niewielkie inwestycje spowodowane koniecznością rozpoczęcia spłacania zaciągniętych długów. I tak w przyszłym roku będzie to kwota 7.724.118 zł. Ponadto chce zaciągnąć nowe zobowiązanie w kwocie 4 milionów zł na tylko na pokrycie wcześniejszych długów. Zdaje się, że w niedługiej perspektywie może zajść potrzeba wzięcia chwilówki, aby uzupełnić niedobory w miejskiej kasie. Niestety benefit niskiego zadłużenia, jaki odziedziczył po Grzesiaku, już się zakończył. Jakubowski zaciąga więc nowe długi tylko po to, aby spłacać stare, przy czym planuje wzrost wydatków na administrację publiczną o 8,64%, co zapewne stanowić będzie argument dla urzędników, aby przy urnie wyborczej postawić krzyżyk we właściwym miejscu. Mamy nadzieję, że mińszczanie będą mądrzejsi i przekłują ten nadęty balonik, a Jakubowski wraz ze świtą odejdzie w polityczny niebyt.
Numer: 49 (1053) 2017 Autor: Janko Fridayski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ