Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki świąteczny

Niedziela Palmowa zaskoczyła mińszczan bożonarodzeniową aurą i trzeba było nie lada bohaterstwa, by dać się skusić propozycjom, jakie przygotował na ten dzień Stragan Sendomierski. Skrzypiący pod butami mrozek przyciągnął całkiem sporą gromadkę mińszczan, którzy wiedzeni zapachami i barwami dali się ponieść zmysłowej pokusie Wielkiej Nocy.

Mroźne palmy

Miński Plac Kilińskiego przyciągał przestrzennym jajem z kolorowymi jajkami i wielobarwnymi wstążkami, które targane zimowym jeszcze wiatrem wyrywały się ku wiośnie. Tradycyjnie i tym razem w sercu miasta pojawiły się kramy z różnorodnymi produktami oraz wyrobami rękodzielniczymi. Wszystko na pamiątkę faktu prawdopodobnego istnienia w XVI wieku miasta Sendomierz, które Mińsk wchłonął.

Zziębnięci mieszkańcy miasta dosyć szybko otoczyli kramiki z żywnością. Czekały tam na nich pęta swojskiej kiełbasy czosnkowej, boczkowe rolady, schabiki, szynki, wędzone mięsa i inne smakołyki. Ustawieni w potężne kolejki kupowali i sycili się zapachami wyrobów, przywiezionych przez Piotra Nasiłowskiego aż z Czarnej koło Radzymina. Smakowicie wyglądały jaja, sójki,paszteciki, rolady, faszerowane kurczaki, smalce, żurki z prawdziwkiem, baby, czekoladowe zające i kurczaki oraz cegłowskie lajkoniki, przygotowane przez Wiesławę Cabaj oraz jej córkę Magdalenę Tworos. Kulinarne cudeńka laureatki Mazowieckiego Festiwalu Kultur cieszyły się ogromnym powodzeniem.

Miody, przywiezione przez Małgorzatę i Jerzego Krawczyka wprost z terenów Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego także znalazły wielu amatorów. Zaprawione miłością do pszczelarstwa i przywiezione aż znad Buga lipowe, wielokwiatowe, leśne oraz te piegrzą, orzechami lub imbirem miodne lekarstwa z pewnością w dwójnasób pomogą przy niejednej chorobie. Podobne właściwości posiadają miodowe napoje Adriana Pachnika z Grębkowa. Chętnych, zwłaszcza do rozgrzania się przy pitnym miodzie niebrakowało.

Klientów przyciągały cudeńka szydełkowe wykonane przez Małgorzatę Grzybowską. Największym powodzeniem cieszyły się szydełkowe kury, koszyczki oraz baranki. Wełniane czapki na głowę ze względu na mroźną pogodę też znalazły chętnych. Rodem z Mlęcina cukrowe baranki - Loczki i Wełniaczki, malowane drewniane jaja, kogutki, kurki, palmy oraz świąteczne ozdoby zaproponowane przez Beatę Ryżko cieszyły się nie mniejszym zainteresowaniem.

Pisanki, kraszanki i jaja wykonane techniką decoupage przez Urszulę Rżysko czy te zdobione przez Marylę Wąsowską z Kałuszyna. Pocztówki Kamili Nowak-Karmendy, aniołki, zajączki oraz barany (także te czarne) z masy solnej Jolanty Jakoniuk oraz arcydzieła biżuterii wykonane przez Adriannę Ruśplo i Annę Wachowicz stały się prawdziwym rarytasem artystycznym. Kolekcjonerzy mogli nabyć tego dnia porcelanę angielską, moździerze, a nawet w sam raz na kryzys lampę naftową, co oznajmiali ze swadą siedleccy właściciele rupieci.

Niedzielny kiermasz ze względu na pogodę nie należał jednak do tych łatwiejszych. Niektóre kramy świeciły pustkami, a pod koniec dnia śnieżna kurzawka wielu odstraszyła. Przede wszystkim Orkiestrę Dętą z Liwu, która miała być atrakcją wielkanocnego targu.

Numer: 13/14 (808/809) 2013   Autor: Teresa Romaszuk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *