Jednym okiem /39/

Jaka jest największa korzyść z zakazu handlu w niedzielę? Ekspedientki też miałyby wreszcie czas na zakupy. Dowcip jak dowcip, ale czy sprawa rzeczywiście zasługuje na poważne potraktowanie...

Podzielna niedziela

Jednym okiem /39/ / Podzielna niedziela

Powiedzieć, że Polacy są dziś podzieleni, to jakby nic nie powiedzieć. Dzieli nas także – i to politycznie – stosunek do zakazu handlu w niedzielę. Według ostatnich sondaży, projekt ograniczenia takiego handlu popiera aż 61% dorosłych Polaków. Częściej zamknięcie sklepów popierają osoby starsze, bardziej religijne oraz z mniejszych miejscowości– tam, gdzie nie ma supermarketów. Co ciekawe, częściej kobiety, niż mężczyźni. Może to dlatego, że to głównie one spędzają długie godziny na kasie? Ogółem jednak ponad pół miliona Polaków podpisało się pod obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. Projekt zakłada zakaz handlu w niedzielę – z wyłączeniem... niektórych. Otwarte mogłyby być te sklepy, w których handluje sam właściciel. A także stacje benzynowe, apteki, piekarnie, kioski i kwiaciarnie. Inicjatorzy w uzasadnieniu projektu powołali się na przykład wielu europejskich krajów, w których handel w niedzielę podlega rozmaitym ograniczeniom.
Niedziela jest w polskiej tradycji dniem dla rodziny i odpoczynku – mówią pomysłodawcy. I liczą, że zakaz wzmocni więzi rodzinne, bo w weekend rodacy, zamiast pędzić do centrów handlowych, zalegną w parkach i na deptakach. Przeciwnicy projektu za to alarmują, że handel to aż 60% polskiego PKB. Wolne od handlu niedziele skutkować będą spadkiem tygodniowych obrotów. To z kolei musi przełożyć się na zwolnienia. Wolna niedziela to mniejsza sprzedaż– a to oznacza mniej zamówień w firmach zaopatrujących sklepy. W efekcie pracę straciłoby może nawet do 100 tys. ludzi. Brzmi logicznie. Tyle że... podobny koniec świata przepowiadano nam już kilka lat temu, gdy Sejm postanowił zamknąć sklepy w największe święta państwowe i religijne. A do masowych zwolnień i załamania gospodarki jakoś nie doszło. Przeciwnie, zatrudnienie w handlu nawet wzrosło. Jako historyczka jednak wiem, że w naszych czasach także ilość prac koniecznych dla innych niepomiernie wzrosła od czasów, gdy cesarz Konstantyn wprowadził niedzielę jako dzień wolny od pracy w 324 r. A zatem czemu przyznajemy prawo do bycia w niedzielę z najbliższymi ciężko pracującym paniom z supermarketów – a kelnerkom, dziennikarzom telewizyjnym czy kierowcom autobusów już nie? Tak tylko pytam...

Numer: 40 (1044) 2017   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *