Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki kultury

O mińskiej kulturze, albo jej braku można pisać elaboraty i namiętnie dyskutować. Czasami nie ma z kim, bo mińskie jednostki nie mają żadnych ciał społecznych ani programowych. Każdy dyrektor robi to, co uważa za stosowne nie bacząc na smak, kształt i publiczność. Co na to radni? Tylko sporadycznie o coś pytają. A jeśli już się odważą, chodzi im o mało istotne sprawy...

Z pałaca do kaca

Przy okazji omawiania sprawozdań z działalności MDK radna Monika Skrzyńska zwróciła uwagę na brak podpisu pod sprawozdaniem z działalności  Miejskiego Domu Kultury. Także na brak informacji o kosztach imprez o ewentualnej współorganizacji imprez. W sprawozdaniu występuje tylko jedno takie wydarzenie, czyli obchody 3 maja, a przecież wiadomo, że w pałacu nie wszystko organizuje dom kultury.
Większym kalibrem rzucił Maciej Cichocki. Radny pytał, czy ogólnopolski rajd motocyklowy nie jest dla MDK zbyt uciążliwy. Impreza z 20-letnią tradycją jest pokazywana w telewizji, a MDK może nie podołać jej nagłośnieniu. Ostatnią imprezę, na jakiej był radny, nazywa ucztą dla głucho-niemych, więc wstyd na taki słaby sprzęt wydawać publiczne pieniądze. A może po prostu MDK nie spełnia podstawowych standardów.
Zarzuty miała też Krystyna Milewska-Stasinowska. Pytała, czy Siła zamierza zrekonstruować salę widowiskową i zlikwidować przyspawane do podłogi krzesła, żeby ją zmodernizować tak, jak było w zabytkowym pałacu...

Dyrektor MDK nie dał się sprowokowaći bez nerwów dziękował za zaproszenie  na sesję. Zaczął od wytłumaczenia sytuacji sali widowiskowej. Od 2015  roku zmieniły się przepisy przeciwpożarowe, co uniemożliwia powrót do ruchomych siedzisk. – Moim marzeniem jest, żeby udało się dokończyć remont  pałacu, ale nie ma pieniędzy – wyznał mimochodem Siła.
Nie chciał odpowiadać na dygresję Cichockiego. Czuje się skrzywdzony zarzutami, że MDK nie czuje i nie pomaga, jest obojętny. Sytuacji o szwankującym nagłośnieniu jeszcze nie przemyślał, a wszystkie sprawy merytoryczne załatwia prezes Gągol, a nie Cichocki. A co do pytania Skrzyńskiej o brak podpisu, to drobiazg, musiał zostać przeoczony. Podawał strony, na których wszystko jest przejrzyste. Bronił się przed zarzutem małej liczby imprez patriotycznych, bo przecież otworzył trzy wystawy lokalne. Grupy różnych narodowości przyjeżdżają i oglądają wystawy oraz otwarty pałac.
A kiedy Skrzyńska wytyka braki niektórych imprez zawartych w sprawozdaniu, on jest ponad krytykę. Twierdzi, że wszystko się zgadza. Nie poda konkretnych kwot, bo obowiązuje go umowa z artystami. Może więc podać, ile zapłacił za cykl, ale nie szczegółowo.

Mimo tajemnic, zbadanie działalności MDK, BP i MZM nie jest trudne choć uciążliwe. Wystarczy być na każdej imprezie i utrwalać liczbę widzów. Oby się nie okazało, że mamy najdroższą kulturę w kraju, a może też i w Europie. Szczególnie z poddańczymi festiwalami ku czci Himilsbacha, Skrzyneckiego i...  Jakubowskiego.

Numer: 40 (1044) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *