XIII Festiwal Chleba – biesiada i nagrody

Festiwal Chleba pomaga wskrzesić nie tylko dawne pieśni i melodie, czy zachować oryginalne ludowe stroje, ale też tradycje kulinarne. Temu służy konkurs stołów chlebowych i potraw regionalnych. Tak rodzi się swoista wartość kulturowa, do której prezes Miveny – Zbigniew Piątkowski ma nieograniczony sentyment. Bo skoro kulturową, to nie tylko kulturalną, ale też naturalną...

Dary do pary

XIII Festiwal Chleba – biesiada i nagrody / Dary do pary

Przygotowanie stołu chlebowego nie jest szybkie i łatwe. Nic dziwnego, że na cierpliwość kulinarną decydują się głównie wytrawne gospodynie. Nie jest ich wiele, a w tym roku liczba stołowych grup dopasowała się do 13 edycji festiwalu. Zdaniem komisji z Zofią Piątkowską, Zofią Łysakowską, Ewa Nalewką i Bożeną Łobodą trzy z nich – Wrzosowianek, Stanisławowianek i Jeżowianek zasłużyły na główne nagrody.

Złotą BOCHNĘ MIVENY otrzymały twórczynie kawy żołędziowej z dębskiej Rudy należące do stowarzyszenia Wrzosowianie. Wygrały dzięki smakowi świeżych i naturalnych chlebów.

Bogato prezentowały się zastawy Furmanów, Iwowianek i Witosławianek, a wyróżniono specjalnie Kiczki, Pod Różą, Samych Swoich i Babskie Olekanie. Pozostałe, czyli Monika Mazurek, Rzakcianki i Czerniczanki otrzymały wyróżnienie. Tutaj nagrody o wartości od 200 do 500 zł osiągnęły sumę 3700 zł.

Nie do pogardzenia były też 22 potrawy regionalne, które smakowali i oceniali goście rewii chleba i darów ziemi.

Tuż po konkursach estradowych gospodarz w towarzystwie Mazowszaków zaśpiewał festiwalowy walc na 130 par z przesłaniem, by w sercach pamiątka została na zawsze... nim oczka się spalą, zanim wszystko zgaśnie. Także słynny już marsz o gospodyniach, które mają w nosie krowy, świnie, bo smakuje im natura i nasza swojska kultura. A gdy w Mińsku Mazowieckim festiwale, nie chcą w domu siedzieć wcale. Na kabaret, rewię chleba, ich namawiać nie potrzeba.


Tegoroczna gala wręczenia nagród podczas XIII Festiwalu Chleba była wyjątkowa. Nie tylko dlatego, że na scenie w jednym rzędzie stanęli przedstawiciele centralnych i lokalnych władz. Tym razem bowiem twórca Festiwalu Chleba J. Zbigniew Piątkowski nie tylko honorował, ale także sam odebrał nieprzeciętne odznaczenie...

Zapowiedzią tego, co miało się wydarzyć, była prośba o założenie bardziej oficjalnego stroju. Był nim nie garnitur i krawat, kurpiowska sukmana, w której zresztą J. Zbigniew Piątkowski tego dnia zdążył już wyśpiewać i wytańczyć kilka ludowych aranżacji.

Na scenie wraz z twórcą festiwalu zagościli przedstawiciele władz. Nie tylko tych lokalnych z wójtami Piechoskim i Sulewskim oraz radnymi Szpetnarem i Stępniem, ale także centralnych, które reprezentował poseł Daniel Milewski. Jednak w ten niedzielny wieczór wystąpił on także w jeszcze jednej roli – jako przedstawiciel ministra rolnictwa i rozwoju wsi.

Zanim poseł Milewski przeszedł do rzeczy, poprosił wszystkich o powstanie. – Nie jestem wielkim ekspertem w zakresie kultury ludowej, ale jeśli coś od 13 lat działa, to znaczy, że jest dobre, że uczestniczą w tym dobrzy ludzie, i że robią to dobrzy ludzie – zaczął i zaraz wyjaśnił, do czego zmierza. Otóż w uznaniu zasług za promowanie kultury ludowej, integracji wsi z miastem oraz pozytywnego obrazu polskiej wsi J. Zbigniew Piątkowski został uhonorowany przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi ODZNAKĄ ZASŁUŻONY DLA ROLNICTWA. Podczas gdy poseł przypinał ją do klapy kurpiowskiej sukmany, z widowni podniosło się spontaniczne STO LAT...

Samemu odznaczonemu głos zamarł w gardle, co, jak wiadomo, nie zdarza się często. Prosił on o przekazanie podziękowań ministrowi, ale szczególny głos wdzięczności skierował do wiernych sympatyków Festiwalu Chleba. To właśnie dla nich co roku mierzy się trudnościami organizacyjnymi i, jak zapowiada, będzie to robił nie tylko przez kolejne 13, ale nawet 30 lat. Bo dla takich ludzi warto...

Festiwal Chleba to bez wątpienia fenomen w skali kraju. Jest to jedno z nielicznych wydarzeń, podczas których można usłyszeć i obejrzeć autentyczny – nie pozowany – folklor z wielu zakątków Polski. A wszystko na chwałę rodzimej kultury i sztuki, słowem... gloria artis.

Swoistym przerywnikiem między biesiadnymi koncertami było także wręczenie Złotej Bochny MIVENY Stefanii Dąbkowskiej za jej kunszt estradowy. Ta 80-letnia kurpiowska śpiewaczka z Wolkowych pod Myszyńcem od 10 lat nie tylko śpiewa, ale i gra w etno-kabaretonach. Jest także uznaną hafciarką. Bochna jest także zwieńczeniem jej starań o zachowanie kultury ludowej Puszczy Zielonej.

A na biesiadnej scenie oprócz mińskiej kapeli Mazowszaków, zaśpiewała i zatańczyła cygańska trupa Retro Bendu z Ostrowi, do której dołączył Don Zbyszko, by przy skandowaniu publiki zaśpiewać walc o tonącej Cyganeczce.

Na deser wystąpił zespół R-Max z Zakrętu, który istnieje od 2005 r na rynku muzycznym. Założycielem i szefem jest Mariusz Zalewski grający na klawiszach, a z nim Kacper Grabek z gitarą, Piotr Wadas na perkusji oraz wokalistka Edyta Kopeć. To oni szlagierami muzyki biesiadnej na tyle ożywili publikę, że nawet po wręczeniu ostatnich nagród nie brakowało chętnych do tańca.

***

Pierwsze krople deszczu spadły na festiwalowy plac tuż po ostatnich taktach muzyki...

Numer: 38 (1042) 2017   Autor: (jzp, łk)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *