Powiat mińskiJednym okiem /36/

W pewnej gazecie ukazało się sprostowanie: W poprzednim numerze omyłkowo zamieniono podpisy pod zdjęciami grzybów jadalnych i trujących. Tych Czytelników, którym udało się przeżyć, serdecznie przepraszamy za pomyłkę

Grzyby jak dyby

Jednym okiem /36/ / Grzyby jak dyby

Każda pora roku ma swoje uroki. A jedną z zalet jesieni są z pewnością one – grzyby. Jako urodzona w rodzinie zapalonych grzybiarzy mogę nie bez dumy powiedzieć, że niemal wychowałam się w lesie. Obecnie to grzybowe szaleństwo przeszło już na dwójkę moich starszych dzieci.

Ja sama jestem ostrożną grzybiarką. Zbyt dobrze wryło mi się w pamięć powiedzenie mojej Babci, że wszystkie grzyby są jadalne, ale niektóre tylko raz. Ludzie, zasadniczo, dzielą się na tych, którzy się na grzybach znają, tych, co się nie znają i na tych, którym się tylko ZDAJE, że się znają. Ci ostatni najlepiej by zrobili, gdyby poprzestali na spacerowaniu po lesie w pięknych okolicznościach przyrody – i w ogóle żadnych grzybów nie zbierali! Jak przed laty ta pani z Warszawy, która przyszła do mojej Babci pochwalić się urobkiem prawdziwków. Babunia rzuciła tylko wprawnym okiem i już wiedziała, że wszystkie co do jednego to dorodne, lecz niejadalne borowiki szatańskie. Dlatego na ogół unikam jedzenia a nawet kupowania grzybów z nieznanych źródeł. Mimo że jest u nas wielu ludzi, którzy się trudnią zbieractwem prawie zawodowo.

Z szatanami pół biedy. Są tak gorzkie, że nikt ich nie zje. Odradzam jednak stanowczo sprawdzanie innych grzybów na smak! Te najbardziej trujące są zwodniczo słodkie. Nieprawdą jest również, że specjalna obróbka, długie gotowanie czy też alkohol osłabiają moc trucizny. Dzieci do lat 12 natomiast w ogóle żadnych grzybów jeść nie powinny. Nawet te jadalne mogą im zaszkodzić – wyjątek można zrobić tylko dla hodowlanych pieczarek. Nie znaczy to jednak, że dzieciaki nie mogą, pod okiem dorosłych, wdrażać się w grzybowe hobby. Uważam, że taka forma ruchu na świeżym powietrzu bardzo dobrze im zrobi. Kiedy tylko zdołają przełamać typowy dla naszych dzieci lęk przed naturą – z czyhającymi na nie krwiożerczymi komarami, kleszczami i mrówkami na czele. Żarty – żartami, ale i przed takimi zagrożeniami oczywiście należałoby się właściwie zabezpieczyć. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że wyprawa do lasu na szpileczkach nie jest mądrym pomysłem? Udanych łowów!

Numer: 37 (1041) 2017   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *