StanisławówStanisławów dożynkowy

Już drugi raz z rzędu gminne święta plonów rozpoczął Stanisławów. Jak zwykle paradnie, konkursowo i biegowo. I do tego tajemniczo, bo strażacy z Lubomina nie przyznali się do kwoty zarobku na loterii, którą urządzili tuż przy bramie wjazdowej na lokalne boiska. Wszystkie, a szczególnie trawiaste zmieniło się w oazę rozrywki, handlu i wszelkiej obfitości. A scena była pełna nagród, których wójt Adam Sulewski nie tylko nikomu nie żałował, ale też nie ukrywał, ile kto dostał i za co...

Jawne wystawne

O żniwnym trudzie rolników nikogo nie trzeba uświadamiać. Czy jednak trzeba, skoro od kilkudziesięciu lat znój koszenia, podbierania, wiązania snopów i ich zwózki to tylko wspomnienia babć i dziadków. Nic dziwnego, że dziękczynne msze nie są już tak radosne i – jak przed laty – rzeczywiście dziękczynne.

Teraz ludzie chcą się bawić nie tylko od święta, a jeśli już świątecznie, to z rozmachem. Wiedzą o tym gminni włodarze i robią wszystko, by atrakcji nie zabrakło.

Przede wszystkim urządzają konkursy. Głównym jest oczywiście ten wieńcowy, ale coraz mniej osób ma ochotę go wić. Są jednak wytrwali w zdobywaniu nagród, jak Zofia i Dariusz Michtowie z Zalesia. To już ich trzeci tysiąc za zwycięstwo w konkursie wieńców i zapewne pojadą z nim – jak proponował wójt Sulewski – nie tylko na dożynki diecezjalne do Wołomina. Po 500 zł za drugie lokaty otrzymały mniejsze, ale więcej mówiące wieńce ze Stanisławowa i Kolonii Stanisławów, a po 200 zł wieńcowe dzieła z Wólki Czarnińskiej, Ładzynia oraz dziecięce z Zalesia i Ładzynia.

Tym razem gospodynie z tradycyjnymi potrawami miały możliwości pokazania swych kulinarnych talentów tylko vipom, bo ich namiot umieszczono za barierkami. Może i lepiej – potrawy były tak smaczne, że dla wszystkich by nie wystarczyło. Komisja oceniła, że najlepszą potrawą regionalną pochodzenia zwierzęcego był schab po myśliwsku Teresy Gumiennej, za co otrzymała od wójta kuchenkę mikrofalową. Na drugim miejscu znalazła się karkówka z warzywami Bogusławy Gryz, za którą dostała ręczniki, a na trzecim placki z piersi kurczaka Wiesławy Kulmy nagrodzonej obrusem.

Konkurs na najlepszą potrawę regionalną pochodzenia roślinnego wygrała także Teresa Gumienna, a za chłodnik otrzymała mikser. Agnieszka Kosman za chleb z ziołami dostała koc, Elżbieta Baranowska za pasztet z cukini – parasolkę i miód, a Bogusława Gryz za ciasto fasolowe – parasolkę. Wszystkie gospodynie prócz nagród rzeczowych dostały po 50 zł w gotówce.

Nalewka była jedna, ale oryginalna, bo z kwiatu czarnego bzu. Przygotowała ją Elżbieta Kruszewska, a nagrodą był blender i 20 zł.

Oprócz zwycięzców konkursów, na scenie pojawiali się także artyści. Zagrała miejscowa orkiestra dęta, nowy program z hitem o zielonych oczach zaśpiewała Lira pod wodzą uśmiechniętej Eriki Dobosiewicz, pokazała się Magda Bereda, a muzyczną rzeźnię zgotował zebranym zespół Hades. Im bardziej pod wieczór, tym więcej disco-polo, ludzi i tańców. I tak aż do nocnej ciszy...

A w poniedziałkowy poranek boiska znowu były sobą. I do tego posprzątane co do papierka, jak zauważył Tomasz Dobosiewicz. Jednak niektórym mieszkańcom gminy nie podoba się tak wczesny termin święta plonów. Przemek Lamparski zauważył, że zawsze dożynki odbywały się po 20 sierpnia, kiedy już było po większości prac, Wanda Zdanowicz porównywała zaś atrakcje kiedyś i teraz. – Nie robi się w tym samym terminie imprezy, co najbliższy sąsiad – ucina dyskusję wójt Sulewski. Ma rację, ktoś musi być pierwszy, ale czasami warto się zmieniać, co sąsiadom nie powinno sprawić kłopotu.

Numer: 34 (1038) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *