Powiat mińskiJednym okiem /43/

Kawałów o piciu i pijakach jest u nas bez liku. Ot, choćby taki: – Tyle się złego naczytałem na temat alkoholu, że wreszcie sobie powiedziałem... trzeba raz na zawsze z tym skończyć! – mówi facet do kolegi – Z piciem? – Nie, z czytaniem! To chyba taka nasza tradycja, że pijaczek jest u nas postacią dobrotliwą, otoczoną powszechną sympatią, a czasami jest niemal bohaterem narodowym. Zapewniam jednak, że na co dzień życie z alkoholikiem wcale takie zabawne nie jest

Życiopicie

Jednym okiem /43/ / Życiopicie

Ja sama jestem abstynentką – ale przeraziły mnie ostatnie dane statystyczne. Okazuje się, że o ile na początku lat 90. na głowę statystycznego Polaka przypadało ok. 6,5 l czystego alkoholu rocznie, to teraz wypijamy już ponad 9 litrów na łebka. Muszę przyznać, że wyniki te nieco mnie zaskoczyły. Widuje się przecież na ulicach czy na weselach znacznie mniej ludzi pijanych w sztok, a Polacy zamiast wódki coraz częściej wybierają dobre wino oraz piwo.

No, cóż – zapewne teraz alkoholicy lepiej się maskują. Nie jest prawdą, że alkoholik to tylko ten, co śpi w przydrożnym rowie.

Czytałam kiedyś historię pewnego szanowanego prawnika, który miał taki obyczaj, że codziennie wieczorem, po pracy, wypijał szklaneczkę whisky. Jedną albo dwie. Normalka. Pełna kultura. Problem zaczął się, gdy pewnego wieczoru pan mecenas wrócił do domu i zauważył, że barek świeci pustkami. Popędził więc do najbliższego sklepu, kupił tanie wino – i skonsumował je wprost na ulicy... Wciąż pamiętam swoje zawstydzenie, kiedy jeszcze w szkole oglądałam reportaż o swojej rodzinnej miejscowości i kamera pokazała wielu nietrzeźwych ludzi. Nie wiedziałam, że aż tylu ich żyje obok mnie. Nie umiem też powiedzieć, na ile obecny wzrost spożycia to rzeczywiście wina 500+, jak można by zbyt łatwo pomyśleć. Sęk w tym, że ta tendencja wzrostowa utrzymuje się już od wielu lat. I chyba nikt nie wie, jak sobie z tym fantem poradzić.

Do napisania tego tekstu zainspirował mnie zaś ostatni list Episkopatu, w którym biskupi zwracają się do rządu o wprowadzenie ograniczeń w sprzedaży alkoholu. W jego dostępności upatrują bowiem źródeł problemu. Ale jako córka policjanta nie jestem przekonana do skuteczności tej recepty. Ja jeszcze pamiętam, że nigdy chyba ludzie nie pili u nas tyle, co wtedy gdy oficjalnie było to dozwolone tylko od godz. 13. Kwitło też bimbrownictwo i nielegalne meliny. Naprawdę nie marzy mi się powrót do tamtych czasów.

Numer: 34 (1038) 2017   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *