Powiat mińskiGminy pod napięciem

Na terenie pięciu podmińskich gmin będzie budowana linia elektroenergetyczna 400 kV o łącznej długości 50 km, która połączy elektrownię Kozienice ze wschodem kraju. Polskie Sieci  Energetyczne przekonują, że wysokie napięcie w niczym nie zagraża ludziom, zwierzętom i przyrodzie, ale mieszkańcy im nie wierzą. Kałuszyn i Cegłów już protestują, a Stanisławów, Dobre i  Latowicz zapewne do nich dołączą. Zanosi się więc na uciążliwe protesty, które będą walczyć ze spec-ustawą jak zarazą...

Prąd jak trąd

W folderach promujących sieć wysokiego napięcia widoki jak z żurnala. Jeszcze ciekawsze są teksty, które jednoznacznie sugerują, że sąsiadów linii czeka sielanka. No bo nawet szum, czyli ulot w czasie deszczu czy szadzi jest porównywalny do odgłosów lasu, lub kompresora lodówki. Dla linii 400 kV minimalna odległość dzieląca dom od osi linii to tylko 35 metrów. Ba, pod linią można spacerować. Pole elektromagnetyczne jest największe w środku przęsła, czyli tam, gdzie przewody są najbliżej ziemi, dlatego linia zostanie zaprojektowana tak, żeby poziomy pól bezpośrednio pod nią nie przekraczały wartości ujętych w normach i rozporządzeniach. To oznacza, że w każdym miejscu pod linią poziom pól jest bezpieczny. Nie stwierdzono wpływu linii na zwierzęta i ich zachowanie. Zatem wypasanie zwierząt pod linią też jest bezpieczne. Linia w żaden sposób nie zakłóca sygnałów radiowych i telewizyjnych, a w bajki trzeba włożyć ściąganie przez słupy piorunów.
Najpierw zaprotestowali mieszkańcy Kałuszyna związani z TPZK, czyli Anna Kopczyńska, Stanisława Mroczek, Grażyna Gujska i Ewa Włodarczyk. W kolportowanych ulotkach tłumaczą, że w planie rozwoju sieci przesyłowej PSE do 2025 roku linia miała przebiegać daleko od nich, bo nie ma nic wspólnego z ich terenem i powinna przebiegać w linii prostej na wschód.
Do konsultacji z mieszkańcami przyjęto najbardziej niekorzystny dla gminy Kałuszyn trzeci wariant, który wraz z wcześniejszą linią wysokiego napięcia dzieli gminę Kałuszyn na cztery części. Tak więc linia zagraża atrakcyjności ekonomiczno-turystycznej miasta i gminy. Zrujnowałaby szczególne miejsce krajobrazowo-przyrodnicze Wysoczyzny Kałuszyńskiej zwane górą ryczołkowską – wizytówkę miasta Kałuszyn dla wjeżdżających od strony Warszawy. Obaw mają znacznie więcej, ale podczas sesji nie wzbudziły one szczególnej uwagi burmistrza i radnych. Po wakacjach może być za późno, bo wykonawca wyjątkowo się śpieszy z realizacją budowy linii, jakby chciał ją zrealizować za rządów obecnychwładz gminnych i zdążyć przed wyborami samorządowymi w 2018 roku.

Po kałuszyniankach sprzeciwili się mieszkańcy Skwarnego w gminie Cegłów. Są zaniepokojeni planami budowy linii elektroenergetycznej 400 kV, bo przez gminę Cegłów ma przebiegać ponad 12 km drutów.
Zaprotestowali już podczas wiejskich spotkań informacyjnych, a reprezentowanie grupy wzięła na siebie Ewa Nurzyńska przy pomocy Marii Głowackiej i Bożeny Wąsowskiej. Na razie piszą, gdzie się tylko da listy protestacyjne z mnóstwem pytań, stawiając na czoło dobro ludzi i przyrody. Są też oburzeni formą prowadzonych konsultacji społecznych, ich utajnieniem oraz porażającą arogancją i niekompetencją prowadzących je osób. Specjaliści traktują ich przedmiotowo, a konsultacje nie są protokołowane, więc nie wiedzą, co dociera do zarządu PSE.

Wszystkie protestantki opowiedziały o swej walce przed naszą kamerą. Padły zarzuty dewastacji krajobrazu, ziemi i naruszania miru żyjących nieopodal ludzi. – Na górze w Ryczołku powinno być pobudowane miejsce turystyczne, powinna tam istnieć platforma lub wieża widokowa do podziwiania krajobrazu, a nie 90-metrowe słupy. Władze miasta i gminy już dawno powinny o to miejsce zadbać, bo to nasza wartość, której nie można pominąć – mówią kałuszynianki.
Połączyły siły z mieszkankami gminy Cegłów, które zastanawia taktyka wójta Uchmana. – Wójt nas poparł, ale nie do końca stanowczo, dając furtkę, którą mogą wejść i realizować inwestycję. Jest mało czasu, więc trzeba działać szybko i stanowczo. Tym bardziej, że ich pisma odbijają się od ściany milczenia.
Szkoda, że nie mogą wybrać odpowiedniego wariantu i szkoda, że przedstawicielka PSE była aż tak opresyjna - wspomina Ewa Nurzyńska ze Skwarnego.

Dziwią się też treściom w siedleckim tygodniku, które nie są ani sprawdzone, ani też prawdziwe. – Tam autorka manipuluje opinią publiczną. Ta linia nie ma żadnego znaczenia dla Siedlec. Siedlce otoczone są kilkoma liniami 400 KV, a i tak nie mają energii. Ta linia ma  wyprowadzać energię na Litwę – zapewnia  Nurzyńska.
Mają nadzieję, że dołączą do nich inne gminu. Apelują o podpisy. Trzeba ich jak najwięcej, bo będą protestować do skutku...

Już w terenie, czyli tuż przy ryczołkowskim wzniesieniu o zgubnym wpływie wysokiego napięcia opowiadają Anna i Grzegorz Milewscy. Ale o ich obawach napiszemy za  tydzień...

Numer: 30 (1034) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *