JakubówJakubów kobietom

I znowu Jakubów? Oczywiście i to zapewne nie ostatni raz z piórem i kamerą, bo warto. Kiedy wójt Wocial zaprasza i zapewnia o niespodziankach, to nawet trzeba tam być. Tym bardziej, gdy do gminy przyjeżdżają najaktywniejsze gospodynie, by wspólnie świętować dzień kobiet. Nie tylko one potrafią rozruszać towarzystwo, co udowodnił jeden z pracowników urzędu gminy.

Marusa też rusza

Jakubów kobietom / Marusa też rusza

Co wiemy o gminie Jakubów? Z trochę już przestarzałych informacji na stronie internetowej zauważymy, że leży na uboczu, z dala od traktów rozwojowych. Tworzy ją 26 sołectw o łącznej powierzchni 87 km kw., a zamieszkuje ok. 5 tysięcy osób.

Głównie rolników, ale ponad 200 podmiotów gospodarczych świadczy, że gmina się zmienia z rolniczej na usługową z dominantą funkcji letniskowej i turystycznej. W okolicy rzeki Rządzy jest już około 600 działek, z których znaczna część ma charakter nie tylko rekreacyjny.

Wszystko jeszcze bardziej się zmieni, gdy dojdzie do budowy zbiornika retencyjnego o powierzchni około 7 ha lustra wody, jak w sąsiednim Kałuszynie.

Na razie wójt Hanna Wocial chce zintegrować gminę przy pomocy kobiet. Stąd wspiera powstawanie kół gospodyń, zespołów ludowych i każdej grupy aktywizującej wieś. Tak tworzą się lokalne liderki, których zadaniem jest zarażać aktywnością... mężczyzn. Szczególnie tam, gdzie nie ma straży pożarnych.

W sobotę 9 marca zjawiły się w sali konferencyjnej jakby w nadmiarze. Tak miało być – ciepło, przytulnie i radośnie. I było, bo już sama wójt potrafi tak zarażać optymizmem, że nawet przewodniczący Domański ogranicza się do jednozdaniowych życzeń. I bez sprzeciwu zamiast kwiatów roznosi kobietom... jajeczka, bo to przecież niedługo Wielkanoc.

Wkrótce organizatorzy zapowiadają niespodziankę, czyli Grzegorza Marusę, który na co dzień jest gminnym inspektorem, a od święta pisze wierszowanki na różne okazje. Pisał je od zawsze, czyli prawie od pół wieku, więc się nazbierało rymów co niemiara. Został poproszony bez prawa odmowy do ich zaprezentowania gminnym gospodyniom, a żeby go nikt nie rozpoznał, założył gustowne, ciemne okulary. Bez mikrofonu trudno, ale Marusa wydawał się niezmordowany w prezentowaniu swej twórczości. I mimo zarzekania, że to amatorszczyzna, otrzymuje zasłużone brawa.

Czego tam nie było... Właściwie wszystko, co przeżył w PRL-u jako młody i wrażliwy chłopak, ale także o jego rodzinny Turek ze szczególnym uwzględnieniem miejsc zachęcających do picia i miłości.

Wierszowane opowieści wzmogły w kobietach apetyt na obiad i śpiewanie. Popisywały się artystki z Wrzosu z rodzynkiem Jankiem Borucem, Celina Lichniak i Janina Brewczyńska z Ludwinowa, mistowianki oraz Janina Gruba z Woli Polskiej swoimi serwetkami.

Wystarczyłoby na niejeden występ kabaretowy, co chyba sobie uświadomili i przyjadą 13 kwietnia na nasz etno-kabaret. Mają to jak w banku, bo delegacją zajmie się osobiście jakubowska wójt, nazywana pieszczotliwie wójcicą.

Numer: 11 (806) 2013   Autor: J. Zboigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *