Gmina Mińsk MazowieckiPodmińsk zalewowy

Gdy nie pomagają prośby, mediacje i nawet łzy, mieszkańcy podmińskich wsi uciekają się do tłumnych wizyt na sesje rady gminy, by tam o swych  problemach nie tylko opowiedzieć, ale i zmusić wójta do konkretnych działań. Tym razem było inaczej, bo sama przewodnicząca rady zwołała sesję  nadzwyczajną. Nie wahała się ani chwilę, widząc zalane posesje i czując kanalizacyjny fetor...

Kanały zakały

O problemach z kanalizacją sanitarną w mińskiej gminie wiadomo było od dawna. Właściwie od jej uruchomienia, ale dopiero tej wiosny miarka się przebrała. Na tyle, że mieszkańcy Karoliny i Niedziałki stracili cierpliwość i postanowili sprawę upublicznić. Na miejsce eko-bomby zaprosili  przewodniczącą Jolantę Bąk, która postanowiła szybko działać, zwołując sesję nadzwyczajną i prezentując na początek zdjęcia zalewanych domostw.
Wójt Janusz Piechoski postanowił jednak oponować. Twierdził, że jest to spontaniczna sprawa spowodowana gwałtownymi roztopami, gdy ziemia do końca nie rozmarzła i pojawiły się wody powierzchniowe w miejscach zalewowych, gdzie właśnie są pobudowani poszkodowani mieszkańcy. Podczas budowy wydawało się, że są to przejściowe sytuacje po dużych opadach deszczu i po zakończeniu prac opanuje się tę sytuację, ale to nie takie proste.
Przypomniał też, że na przełomie roku oddana została instalacja w Niedziałce Drugiej, z której ścieki też płyną do przepompowni na ul. Miłosza. Tam jest n iesamowita ilość nagromadzonych ścieków i przy podsiąkaniu dodatkowych wód, robi się jezioro. W związku z tym trzeba rozdzielić sieć kanalizacyjną na dwie niezależne nitki, by ścieki z rejonu Niedziałek nie spływały do ul. Miłosza, tylko od razu płynęły do miejskiej instalacji. Dzięki temu system stanie się wydolny i będzie funkcjonował.
Winni są także sami mieszkańcy, bo do studzienek kanalizacyjnych spuszczają wody opadowe, szamba i masę odpadów, które czopują rury kanalizacyjne. Będą więc kontrole z zadymiarką, ale i tak pracownicy ZGK wszystkiego nie są w stanie upilnować...
Wójt wspierany przez kierownika ZGK zdawał się jasno tłumaczyć nabrzmiały problem, ale przewodnicząca nie była przekonana do wszystkich racji władzy. Być może faktycznie jest t rochę prawdy w tym, że ktoś źle użytkuje kanalizację, ale w Karolinie po prostu ktoś schrzanił robotę już
podczas budowy i ktoś za to jest odpowiedzialny. Trzeba znaleźć winowajcę, bo jest to tykająca bomba, która jako pierwsza wybuchła w Karolinie, a to nie koniec.
Mieszkańcy zalewanych posesji też poszli na całość. Stwierdzili, że nie ma co mówić o wodzie, tylko o ściekach, a jest to różnica. Jeżeli ścieki wypływają w domu, to cały układ kanalizacyjny jest zapchany nieczystościami. W związku z tym napisali apel do rady gminy z prośbą o szybkie działanie. Fakt, nie wszyscy mieszkańcy Pogodnej popierają takie apele, bo zalewanie jest tymczasowe i na pewno ustąpi.
Zresztą władza wie, co robi i nie trzeba jej wchodzić w paradę. A na pewno nie dawać ultimatum, jak to zrobił jeden z mieszkańców ul. Wąskiej.
Mówili również radni. Jerzy Nowak moralizował, że mądry Polak po szkodzie, a Andrzej Gruba mówił o błędach oszczędzania i zaniechania. Sam pracował przy budowie kanalizacji i wie, że tam na fuszerki nie ma miejsca. Jeśli ktoś przy zdrowych zmysłach chce zrobić inwestycję taniej od realnego kosztorysu, to człowiek ten zwodzi sam siebie. Jeszcze gorszy jest brak nadzoru, który zachęca do partactwa. Chciałby rozładować tę atmosferę, ale jest wiele złożonych czynników, które spadły na lokalną społeczność.
Zgoła inaczej o problemie mówił sołtys Marek Prasał. Oskarżył przewodniczącą o robienie sensacji, bo radni tego problemu nie rozwiążą. Powinien siedzieć tu wykonawca, projektant, człowiek który się na tym zna i wie jak to robił i jak mają iść ścieki, a nie sołtysi- gamonie i radni, którzy siedzą i nie mają zielonego pojęcia. Zrobiło się gorąco, bo nie wszyscy podzielali opinie sołtysa Janowa. Ba, uważali, że główną rolę zawsze odgrywa inwestor, czyli gmina.
To także wina właścicieli posesji, którzy pobudowali się na nisko położonym gruncie. Winę trzeba więc podzielić, a oskarżanie zacząć od siebie.
W podobnym tonie, a szczególnie do sołtysa Prasała mówił radny Tomasz Rokita. Przypomniał, że przeszkadzał mu samolot nisko przelatujący i  ciekawe co by było gdyby, za przeproszeniem, gówna mu na podwórku pływały. Zaproponował, aby na następną sesję przygotować konkretny plan, który pomógłby mieszkańcom poszczególnych ulic, wraz z kosztami tego, co ma być zrobione i tym, jakie trzeba podjąć decyzje i zamknąć obecną dyskusję. Jest problem, więc trzeba go rozwiązać i pomóc ludziom. Wszyscy byli za, bo takich spraw jak zdrowie ludzi nie można zamiatać pod dywan...

Numer: 16 (1020) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *