Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki liryczne

W piątek 10 marca br. doszło do swoistego precedensu. Oto promocja tomiku poezji Krzysztofa Szczypiorskiego Do Ciebie Matko zmieniła się w celebrę Maryjnego kultu okraszoną  dekalogiem dobrego wiersza. Nie tylko, bo ten niecodzienny poetycki zlot spiął śpiewnymi hymnami chór KANON z Siennicy pod dyrekcją Moniki Pszkit. I wbrew pozorom nie były to wcale gorzkie żale...

Wcale nie żale

Mimo, że autor jest mężczyzną, wieczór zdominowały kobiety. I tak spotkanie prowadziła znana z wierszy dla dzieci Stanisława Gujska, a liryki Szczypiorskiego – nie tylko Maryjne – prezentowała aktorka Ewa Serwa, grająca od wielu lat rolę Justyny w powieści radiowej W Jezioranach. Wybierała z tomików Szczypiorskiego krótsze i dłuższe kąski, by nimi raczyć publikę. Niektóre dopasowywała do wyznaczników dobrej poezji, a te nie były jednoznaczne dla zwykłych zjadaczy chleba. Wielu z nich nikt w aniołów nie przerobi, ale mogli się dowiedzieć, że pisanie wierszy nie oznacza, że ktoś jest poetą. Nieważne jest również, czy strofy są rymowane, czy nie, bo wiersz winien być przede wszystkim nowatorski, autentyczny i wiarygodny. Powinien także wyrastać z pokory, musi gardzić banałem, ale też nie wstydzić się pychy.
Wiersz powinien być lakoniczny? O tak i chociaż szlachetna prostota wersów kłóci się z natchnieniem, to właśnie poezja – jak ptak – powinna szybować na dwóch skrzydłach i... dążyć do odkrywczości.
No i... musi być wyrobem rzemieślniczym. Nie wszyscy się z tym przykazaniem zgadzają, ale bez profesjonalnego warsztatu nie poradzi sobie nawet najbardziej olśniony wyznawca retorycznej Kalliope, miłosnej Erato czy lirycznej Euterpe.
Jak się okazało, zwolenników modlitewnych strof nie jest tak mało, więc poddasze biblioteki pedagogicznej nie świeciło blatami krzeseł. Jednak pytań do autora nie było...
A szkoda, bo jego wiersze to nie tylko patetyczne modlitwy do Matki Boskiej. To także społeczne i moralne studium kondycji człowieka w niedocieczonym aspekcie przemijania. Szczypiorski byle jaką lekkość bytu przeplata z gnozą eschatologiczną, a ostateczne poznania z nieuchronnym przemijaniem.
Liryczne JA Krzysztofa jest już zmęczone ziemskim bytem, co wcale nie znaczy, że ma ochotę na bezcielesność. Owszem, widzi obmierzłość bałamutnych miernot i bezwzględnych karierowiczów, ale chce jeszcze cieszyć się ziemskim bytem. Chociażby po to, by chwalić Maryję w jej licznych i cudownych wcieleniach...

Numer: 11 (1015) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *