Kałuszyn styczniowy
Na uroczystą liturgię w intencji powstańców styczniowych zaprosił mieszkańców sam proboszcz i dziekan Władysław Szymański. Odprawiona przez księdza msza mogła być naprawdę uroczysta, bo 154 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego przypadła akurat w niedzielę. Niestety, nie była i to z kilku powodów...
Dłużna pamięć

Po pierwsze, uczestniczył w niej tylko jeden poczet ze sztandarem światowego związku kombatantów. Proboszcz go nie powitał i przez całą mszę udawał, że sztandaru nie ma. Nic dziwnego, że weterani opuścili kościół jako ostatni, by wreszcie ktoś ich zauważył.
Jeszcze gorzej postąpił ksiądz w stosunku do pomnika powstańców styczniowych. Nic dziwnego, bo to przecież Szymański w 2014 roku udzielał burmistrzowi ustnej zgody na dewastację krzyża-pomnika i mogiły powstańców styczniowych z 1863 roku na targowisku w Kałuszynie. Pozwolił więc bez należnej czci przenieść go na nowe miejsce. Tak więc wygłoszone przez proboszcza kazanie nawet w części nie dotyczyło Powstania Styczniowego i powstańców. Ksiądz po prostu odczytał list poświęcony obchodom w kościele katolickim dniu judaizmu.
Po trzecie w tak ważnych dla narodu polskiego rocznicach powinna uczestniczyć młodzież, a tej nie było. Na szczęście licznie przybyli działacze Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Kałuszyńskiej, którzy jak co roku złożyli wiązanki przy krzyżu- pomniku i na miejscu mogiły powstańczej. Tam nadal wśród pryzm śniegu stoi bezmyślnie zamontowany kosz na śmieci – potwierdza Anna Kopczyńska, a wraz nią liczni czciciele lokalnej pamięci.
Numer: 4 (1008) 2017 Autor: (jaz)
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ