Powiat mińskiPowiat miński królewski

Po ćwierćwieczu wolności przeobrażamy się w kraj demonstracji siły, pochodów, procesji i orszaków. Większość z nich ma charakter stricte polityczny lub religijny. I dobrze, a jeszcze lepiej, gdy uczestnicy zgromadzenia występują nie przeciw komuś, a łączą lokalną społeczność. Tak dzieje się od trzech lat w mińskim orszaku trzech monarchów, który w tym roku wyruszył z hasłem pokoju i dobra...

Szlaki orszaków

Już ponad 500 miejsc w Polsce otrzymało certyfikat na organizację królewskich orszaków. Mińsk Mazowiecki był jednym z 515 tych namaszczonych oficjalnie ośrodków, który na dodatek miał rzadką okazję podziwiania wielbłąda z Adamem Zawadzkim między garbami.

Mimo siarczystego mrozu chętnych do marszu nie brakowało. Tym bardziej, że trasa była dłuższa, bo od Starego Rynku po plac kościelny parafii św. Jana Chrzciciela. Szli do torów Nadrzeczną, Miodową, Siennicką, a dalej Mrozowską i Sosnkowskiego z kolędami i modlitwą na ustach, by przypominać o tajemnicach świętej rodziny i nadziei odkupienia przez narodzonego Jezusa.

Wszystko w mistyczno-ekologicznej idei św. Franciszka z Asyżu, który pierwszy zwrócił uwagę na potrzebę harmonijnego współistnienia człowieka ze zwierzętami i roślinami. A skoro także urządził pierwszą bożonarodzeniową szopkę, nic dziwnego, że motywem przewodnim orszaku był szacunek do ludzi i przyrody.

Już na Starym Rynku pochód uformował się w trzy kolory wedle rozdanych wcześniej barwnych koron. I tak ukoronowani na zielono szli za azjatyckim królem Melchiorem na wielbłądzie, czyli za wspomnianym wcześniej Adamem Zawadzkim. Czerwoni wędrowali za Baltazarem – europejskim królem na koniu, którego zagrał Massymiliano Tossa, a niebiescy maszerowali za czarnym królem Kacprem na osiołku, czyli Parfaitem Mpelo, którego szczególnie dopingował starosta Antoni Tarczyński. Barwne orszaki przygotowały trzy parafie – NN MP, Jana Chrzciciela i z Wólki Mińskiej oraz uczniowie ZS przy ul. Siennickiej.

Po prawie godzinnym marszu na wszystkich czekała żywa stajenka. To do niej w szpalerze podniesionych szabel szli magowie, by pokłonić się Dzieciątku i ofiarować mu symboliczne dary – złoto od Melchiora, kadzidło od Kacpra i mirrę od Baltazara.

Pokłonili się także mińszczanie, prowadzeni głosem Anety Araźnej i Roberta Ślusarczyka, by już na koniec podziwiać jasełka uczniów z ZS przy Siennickiej i koncert kolęd zespołu Jakuba Maguzy.

Nie wszyscy skosztowali spóźnionej w tym roku z powodu mrozu rozgrzewającej grochówki, ale i tak poszli zadowoleni do swych ciepłych domów. Zostaną im pamiątki – zdjęcia i nasz filmowy reportaż, który utrwalił orszakowych organizatorów i gości. Oni wiedzą, że pochody idei połączonej z wiarą mają szansę przetrwać nie tylko dłuższą trasę i siarczysty mróz. Pierwszą spowodowali mińscy salezjanie, a drugą – demiurg przyrody.

Numer: 3 (1007) 2017   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *