Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki inwestycji

Mamy zabytek wart szczególnej troski. Niestety, miński pałac i okalający go park nie mają szczęścia do gospodarzy i konserwatorów zabytków. Teraz szczególnie zabetonowana i zadrzewiona połać ziemi, którą zamienia się w nowe formy użytkowe bądź estetyczne. Tyle tylko, że nie mają one nic wspólnego z ochroną naszego dziedzictwa.

Parkowe ignoranta

Mińsk Mazowiecki inwestycji / Parkowe ignoranta

Miński park krajobrazowy został ukształtowany ostatecznie po roku 1867. W chwili obecnej zajmuje on powierzchnię 23 ha, a jego system wodny liczy 9,8 ha. Rośnie tam 17 gatunków drzew i krzewów iglastych oraz 75 liściastych. W tych drugich znajdują się te uznane za pomniki przyrody, jak dąb szypułkowy i białodrzew mające kilkumetrowe obwody pni. 12 lutego 1957 roku park miejski został wpisany do rejestru zabytków pod numer 78/4/57 z kuratelą władz Mińska.

Jednak zarządzający miastem – szczególnie po 1989 roku – nie zrobili nic, aby przywrócić parkowi dawną świetność. Nie było przede wszystkim nowych nasadzeń drzew szlachetnych po wycinaniu tych zwalonych przez wiatr lub zagrażającym spacerowiczom. Przez ten brak substancja drzewostanu z roku na rok zmniejszała się i nadal maleje.

- Park służy obecnie, głównie wiosną i latem, jako bar pod chmurką dla lumpenproletariatu miasta. Świadczą o tym duże ilości kapsli po piwie walające się w tym okresie na jego trawnikach i alejkach oraz butelki po tanich alkoholach pływające w kanałach i porozrzucane głównie koło ławek. Wykorzystywany jest też przez właścicieli psów jako... toaleta tych zwierząt. Ponadto ich właściciele spuszczają tu zazwyczaj swoje pieski ze smyczy, aby sobie pobiegały bez kagańca (...) – pisze do nas rozdrażniony mińszczanin o duszy poety.

Pyta więc burmistrza, czy w Mińsku Mazowieckim została zawieszona ustawa, aby psy wyprowadzane były na spacer na smyczy i w kagańcu? Jeśli nie, to czy straż miejska w minionym roku choć raz zareagowała na jej nieprzestrzeganie. Ciekawi go także, czy choć jeden mandat był wystawiony w roku ubiegłym przez straż miejską właścicielowi psa za brak sprzątania kupek po pupilku?

Wróćmy jednak do spraw zasadniczych, czyli naszego parku, któremu już w 1979 roku wykonano opracowanie dotyczące historii i zaleceń w celu właściwego użytkowania. Czytamy w nim m.in., że wszystkie zmiany mogą być dokonane na podstawie zatwierdzonej i uzgodnionej z konserwatorem zabytków dokumentacji. Z czasem ją wykonano, projektując nowe zadrzewienie, ogrodzenie, odtworzenie systemu wodnego oraz estetyczne mostki. I na projekcie się skończyło...

Nie do końca, bo poza nim w latach ‘90 usypano górkę saneczkową w najstarszej kwaterze parku i zbudowano boiska ze skateparkiem od strony zachodniej. Według naszego respondenta jest to przestępstwo przeciw dziedzictwu narodowemu. Podobnie zresztą jak usytuowanie na osi widokowej w centrum parku placu zabaw dla dzieci. Można było go urządzić na terenie przyległym do zabytkowej części parku po wyciętym w latach 60 sadzie.

Konserwator wydał również pozwolenie na wyłożenie tarasu pałacowego kostką bauma, a nie płytami lub kostką granitową oraz na budowę fontanny przy głównym wejściu do pałacu. A przecież w Polsce nie było w zwyczaju, aby dziedzińce do siedzib szlacheckich lub magnackich ozdabiać fontannami. Na wprost wejścia do dworów czy pałaców umieszczano gazon, czyli okrągły lub owalny trawnik otoczony żywopłotem z klombem pośrodku. Rozwiązanie to tworzyło obowiązkowy w XIX-wiecznym dworze lub pałacu court d’honneur (dziedziniec honorowy), symbol prestiżu i powagi miejsca zamieszkiwania właściciela ziemskiego.

- Dlatego można stwierdzić – donosi nasz historyk i esteta – że wprowadzone zmiany w naszym zabytkowym parku dokonywał zwykły nieuk, czyli oświecony prymityw, który modernizował wszystko, co według niego nie nadążało za postępem.

Aby park uratować dla przyszłych pokoleń, należałoby najpierw go ogrodzić i zamykać na noc oraz wprowadzić w nim zakaz m.in. wprowadzania do niego psów, jeżdżenia po alejkach rowerem i innymi pojazdami mechanicznymi, grillowania oraz picia alkoholu. A fontannę przenieść na tył pałacu, czyli obok tzw. amfiteatru. Chyba że, jak z kolei twierdzą inni historycy, front mińskiego pałacu jest jego tyłem. Na opak? W Mińsku Mazowieckim to nie nowina...

Numer: 9 (804) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *