Powiat mińskiJednym okiem /1/

Lato powoli zmierza ku końcowi, a ja wciąż nie mogę przestać myśleć o... fontannach. Z pewnym zdziwieniem (z lekką domieszką przerażenia) przeczytałam bowiem w jednym z ostatnich numerów „Cs” o tym, jakie to straszliwe niebezpieczeństwa czyhają na moje niewinne dzieci w mińskiej fontannie za 2 miliony złotych. Brakowało jeszcze tylko dżumy, cholery i tyfusu...

Wodopryszcz

Jednym okiem /1/ / Wodopryszcz

Gdy jednak otrząsnęłam się z pierwszego szoku, zaczęłam myśleć. I pomyślałam, że może ja się nie znam na bakteriologii, ale jeśli rzeczywiście woda w tym zbiorniku obfituje w takie zagrożenia, jak te opisane w ostrzeżeniu, to niebezpieczne byłoby już nie tylko picie z fontanny (notabene, nikt przy zdrowych zmysłach chyba nie spodziewa się, że z miejskich wodotrysków będzie płynęła krystalicznie czysta mineralna?) czy też kąpiel w niej, ale nawet samo przebywanie w jej pobliżu?
Pamiętam przecież z lekcji biologii co nieco o zakażeniach, które rozprzestrzeniają się drogą kropelkową. Wydaje mi się, że brudna, rozpryskująca się woda z fontanny, osiadająca w postaci mgiełki na spoconych twarzach, pasuje jak ulał do tej definicji. Ale, oczywiście, mogę się mylić.
Z drugiej strony, wiem także, że w upalne dni ludzie chętnie szukają ochłody przy (i w) fontannach, i to nie tylko w Mińsku, ale wszędzie na świecie – i jakoś dotąd nie słyszałam, by z tej racji masowo umierali w męczarniach. A już jeśli się ma małe dzieci, to odwiedzenie ich od zamiaru pochlapania się choć  przez chwilę w wodzie w skwarny dzień graniczy z cudem. Czy zatem jestem wyrodną matką, jeśli na to, od czasu do czasu, pozwalam?
Podróżując po Polsce widziałam wiele miejskich fontann – ale przy żadnej z nich nie zauważyłam takich przerażających ostrzeżeń, jak przy tej w Mińsku. Czyżby zatem tylko nasze lokalne służby wykazywały taką czujność i troskę o zdrowie mieszkańców? A może we wszystkich wodotryskach w naszym kraju poza tym jednym!) płynie woda źródlana?
Oczywiście, ludzie, którzy używają tej samej fontanny do kąpania psów, do mycia się lub prania odzieży (bezdomni!) ewidentnie przesadzają. Nie jest to jednak wina tych, którzy pragnęliby z tego miejsca skorzystać w normalny i ogólnie przyjęty sposób.
I tak tylko pytam, „będąc zwykłą matką Polką”: jaki był sens budować za ciężkie pieniądze wodotrysk, z którego w zasadzie NIE POWINNO SIĘ korzystać w żaden sposób, ponieważ może to grozić ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu? Dlaczego nie wyposażono go choćby w najprostszy system oczyszczania lub wymiany wody? Tak tylko pytam...

Numer: 37 (988) 2016   Autor: Anna M. Sikorska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *