Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki powstańczy

Mińszczanie, może w tym roku przystaniecie na chwilkę i oddacie hołd tym, którzy zginęli za wolność Naszej Ojczyzny... Nie zawstydźcie nas... – upominali niefrasobliwych mieszkańców miasta, a szczególnie kierowców lokalni czciciele powstańczej tradycji. Niestety, w mieście nie zabrzmiały oficjalne syreny, a na sygnały wozów strażackich nikt nie reagował. Niewielu mińszczan przyszło na godzinę W pod pomnik szarych Szeregów, a jeszcze mniej na barykadę pod mińskim starostwem. Wstyd czy tylko brak czasu i pamięci...

Swady na barykady

Mieliśmy nadzieję, że w tym roku w Mińsku Mazowieckim usłyszymy syreny alarmowe, ale niestety, tak się nie stało. Co więcej, jest nam wstyd, że praktycznie nikt się nie zatrzymał. Nadzieja była również w młodych chłopakach, którzy zatrzymali się na środku chodnika. Niestety, oni tylko.... łapali pokemony... – ubolewali patrioci, mając nadzieję, że sami mińszczanie pokażą, jak oddali cześć Powstańcom Warszawy.
I pokazali... Jedni jeżdżą na uroczystości do Warszawy, bo tam jest właściwe miejsce na patriotyzm powstańczy, a innym nie przeszkadza lokum, bo zawsze można pomilczeć przy dźwięku syren. Nawet w samochodzie na parkingu przed marketem. Wystarczy włączyć radio i mieć własną, prywatną minutę ciszy...
Rzeczywiście, to wstyd, że jest wokół nas tak wielu, których to nie obchodzi. Bez względu na to czy powstanie było słuszne czy nie, należy oddać szacunek ludziom, którym zależało na tym, aby teraz każdy z nas mógł żyć w wolnym kraju... Oni ginęli za naszą wolność, a wam się nie chce zatrzymać na te parę sekund – komentują zażenowani sytuacją.
Ktoś przy okazji wspomniał o nieobecności burmistrza, nazywając ją arogancją w parze z ignorancją, bo nie dość, że zapomniał o syrenach, to gdyby nie fundacja Dziękujemy za wolność, trudno byłoby mówić o jakichkolwiek obchodach.
– Zapomniał o tym, że uczczenie pamięci powstańców jak i inne rocznice patriotyczne powinny być trochę bardziej uroczyście obchodzone. A poza tym, zlekceważył mińszczan, którzy chętnie razem z nim wzięliby udział w uroczystości. Niestety brak rozwagi i rozsądku burmistrza nie jednoczy, a coraz bardziej dzieli – komentowali zachowanie Jakubowskiego.
Szkoda, bo 1 sierpnia 1944 r. w historii Polski jest datą nie tylko znamienną, ale jedną z najważniejszych w całym 1050-leciu naszego istnienia. Nie tylko dlatego, że w Powstaniu Warszawskim zginęło minimum 120 tys., a może i 180 tys. osób, że przegraliśmy ostatnią, szansę odzyskania niepodległości, że zginęło całe miasto, zamienione w gruzowisko, ale także dlatego, że ludzie wówczas odpowiedzialni za Polskę musieli podjąć potwornie trudną decyzję. O wiele trudniejszą niż to, czy walczyć z Krzyżakami pod Grunwaldem, i czy nie iść na odsiecz Wiednia, lub czy bić się o Warszawę w 1920 roku.
Dzisiaj zapominamy o heroizmie sumienia, pamiętając zazwyczaj powstaniową hekatombę, czyli śmierć ludzi i miasta. Nie do końca, bo są wśród nas ludzie idei. Nie bez kozery to właśnie oni dziękują za wolność tym, którzy na pozór tej wolności nie wywalczyli. Jednak dali przykład, że w sprawach obrony wolności decyzja może być tylko jedna. Dlatego zebrali 11 litrów krwi, milczeli przy zapalonych pochodniach pod pomnikiem Szarych Szeregów, pojechali rowerową masą ulicami miasta i zbudowali barykadę przed mińskim starostwem, by pokazać przechodniom powstańców i ich broń.
– To nic, że jest nas tak mało, bo liczy się idea, liczy się każda pamięć, a szczególnie u najmłodszych – mówił Adam Zawadzki, namawiając okolicznych mieszkańców do śpiewania powstańczych pieśni.
Za rok będzie nas więcej? Powinno, bo powstańcy walczyli o wolność nie tylko stolicy...

Numer: 32 (983) 2016   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *