KałuszynRyczołek oporowy

Soszyński to ma czelność... Nie dość, że nic nie zrobił w sprawie odpadów na żwirowiskach, to teraz sprowadza do Ryczołka, ale już po drugiej stronie drogi krajowej, przetwórnię zużytych opon. By nikt go się nie czepiał, zorganizował spotkanie, ale nie w gminie, a domu sołtyski. Myślał, że nikt nie przyjedzie, ale się pomylił. Był czujny zarząd TPZK i nasza kamera...

Czelne bezczelne

Na początku długo opowiadał, że są to działki po starym piekiełku, dając do zrozumienia, co tam się robiło, co tam się wytwarzało. W tej chwili zostały zdemontowane te wszystkie urządzenia, plac jest niewykorzystany i stanowi własność spółki.
Żeby nie było niedomówień, zwrócił się do powiatowego inspektora sanitarnego co do potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko, bo chciał wiedzieć, jakie jest stanowisko tych instytucji. Otrzymał odpowiedź, że przeprowadzenie oceny nie jest wymagane, bo to, co w wyniku procesu będzie powstawało, nie zagraża środowisku ani ludziom. Teraz czeka tydzień na konkretne zarzuty
Kto był inicjatorem tego spotkania? – pytała Anna Kopczyńska. A kiedy usłyszała, że burmistrz, to zapytała, dlaczego wiedząc, że ta sprawa bulwersuje mieszkańców Kałuszyna, nie zorganizował spotkania dla wszystkich mieszkańców Kałuszyna i przyległych wsi?
Odpowiedź jest prosta – inwestycja jest związana z wsią Ryczołek, a oddziaływanie tej inwestycji zgodnie z opiniami i założeniami ogranicza się do terenu działki i osobami bezpośrednio zainteresowanymi są mieszkańcy wsi Ryczołek. Wszyscy, którzy byli zainteresowani, mogli przyjść, nie było tajemnicy. Zresztą pani sołtys informowała – Ja organizuję zebrania przez sołtysów – zapewniał Soszyński.
– Panie burmistrzu, że pan kłamie, to pan mnie nie musi udowadniać – ripostowała Kopczyńska. – Wystarczy, to nie jest tak, że pani przychodzi i zrobi zamieszanie... To jest metoda, która merytorycznie nic nie wnosi, obrażacie tylko ludzi, których nie lubicie – nie wytrzymał Soszyński.
Jednak inni ludzie też chcieli wiedzieć. Pytali na przykład o końcowy produkt tego przedsięwzięcia. Usłyszeli, że opony zostają poddane granulacji bez żadnego procesu termicznego. Usuwany jest kod metalowy, a miał gumowy w procesie frezowania czy skrobania, będzie pakowany w worki i sprzedawany jako granulat. Do asfaltu, a nawet na boiska. Tymczasem rozdmuchuje się plotki, że to jest szkodliwe. Samochody na Warszawskiej tworzą pył ścierając opony, więc dają więcej zanieczyszczeń niż ten zakład.
Pytali też, czy burmistrz lub dyrektor widzieli taki zakład? Gdyby to było takie nieszkodliwe, to byłoby już tysiące takich instalacji... Ależ skąd! Wiele spraw jest pierwszymi sprawami i nie trzeba widzieć, żeby coś wiedzieć.
To nie koniec, bo mieszkańcy zastanawiają się, jak mocno spadną ceny działek. Dyrektor argumentuje, że jak będzie nieszkodliwie działający zakład, to lepiej niż 2,5 ha niezagospodarowanego terenu przemysłowego, gdzie nie wiadomo co powstanie.
Sprawa utylizacji opon wróciła na sesję rady. Oczywiście tylko w części pytań i wolnych wniosków. Tu Stanisława Mroczek pytała, jak wygląda sprawa budowy zakładu i wniosku firmy Altor o wydanie pozwolenia na przerób zużytych opon na Ryczołku. Pyta, bo w opiniach są tylko ogólnikowe określenia o zagrożeniach, które to przedsięwzięcie stwarza. Nie wiadomo, jakie substancje szkodliwe w tym procesie powstają i jakie będzie oddziaływanie hałasu. Czy burmistrz wystąpi o wydanie oceny oddziaływania na środowisko...
Nie wystąpi, bo najbliższe otoczenie dotyczy wyłącznie działki, na której planowana jest inwestycja. – Ten zakład nie wymaga opinii oddziaływania na środowisko. Według opinii generalnego dyrektora i sanepidu nie ma żadnych zagrożeń – uciął dyskusję Soszyński, a Pełka natychmiast zamknął sesję...
To jeszcze nie koniec, bo właśnie władze TPZK napisały list otwarty do mieszkańców i władz kontrolnych...

Numer: 30 (981) 2016   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *